
Gościem redaktora naczelnego „Najwyższego CZAS!”-u i nczas.com Tomasza Sommera był poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Jeden z wątków rozmowy dotyczył m.in. rzekomego oświadczenia tego ugrupowania potępiającego prezesa Janusza Korwin-Mikkego.
Jak przypomniał Sommer, na łamach Wirtualnej Polski w ubiegłym tygodniu pojawił się „tajemniczy komunikat”. – Komunikat, że Konfederacja złożyła oświadczenie, że ukarze Janusza Korwin-Mikkego – dodał.
– Czego to prasa nie wypisuje – skwitował Braun. – Komunikat nie był podpisany, ale dziennikarka stwierdziła, że się kontaktowała i dostała z biura – mówił dalej Sommer. Jak dodał, nie zdradziła jednak, z kim się kontaktowała.
– To niech zdradzi. Jej przy tym nie było i – uchylam rąbka tajemnicy – mnie nie było przy ustalaniu takiego komunikatu. A zatem autorytatywnie stwierdzam: nie było takiego komunikatu Rady Liderów Konfederacji. I tyle. I tyle na ten temat – stwierdził poseł.
– Czyli to fake news? – dopytywał dziennikarz.
– Fejk czy fakap, jak to się mówi po polsku też, różnie mogło być, ale nie ma takiego stanowiska – i ja tutaj skorzystam z okazji, ponieważ w ogóle pod dobrym szyldem siedzę, czy może nad dobrym szyldem – „Najwyższy czas”. Ja nie tylko zdecydowanie się zdystansuję, ale nawet jeszcze potępię. Ja potępię praktyki, którym od czasu do czasu niektórzy ulegają, niektórym nerwy puszczają, no bo jest ciśnienie, ta propaganda wzmożeniowa, potępieniowa, wojenna. I niektórym puszczają nerwy i uznają za stosowne np. sztorcować pana prezesa Korwina za rozmaite jego, powiedzmy, strumienie świadomości twitterowej – wskazał Braun.
– I ja potępiam robienie sprawy politycznej i podnoszenie na szczebel właśnie np. Rady Liderów dociekliwości, którą różni politycy, różni członkowie naszego gremium decyzyjnego, przejawiają – dodał.
Jak podkreślił, „różne rzeczy pisze prasa i różne rzeczy pojawiają się na Twitterze, ale nie możemy przecież codziennie zajmować się ustosunkowywaniem się wzajemnie do tego, co kto napisał a co pominął”.
– I jeszcze, to potępiwszy, skorzystam z okazji, żeby powiedzieć, że ja osobiście nie chcę być bezkrytycznym i w ciemno żyrantem jakiejkolwiek propagandy wojennej, czy rosyjskiej, czy ukraińskiej. Czy londyńskiej, czy moskiewskiej. Ja nie chcę być żyrantem opowieści rozmaitej treści, których weryfikacja nie została przeprowadzona lege artis, w sposób jakiego wymaga sytuacja. No bo, jeżeli sytuacja jest taka, że trupy, dajmy na to, leżą na ulicy, no to ja bym oczekiwał, że jednak właśnie jakaś komisja, prokuratura – wiadomo, że to nie wystarczy, że do tego jest potrzebny czynnik sprawczy, polityczny – wskazał.
– My wiemy, że nie wystarczy, no bo sam przypominasz, że jak doktor Goebbels otworzył w światłach fleszy groby katyńskie, to w Londynie i Waszyngtonie to było ogłoszone fake newsem (…) i zjednoczony cały front antyfaszystowski zgodnie dalej tam kochał towarzysza Stalina, a potępiał towarzysza Hitlera. I wzywał, żeby nie niszczyć jedności sojuszniczej, alianckiej – przypomniał.
– W związku z tym, nasi ludzie byli wtedy ścigani w Londynie i w Waszyngtonie, byli wpisywani na listy podejrzanych o to, że są hitlerowskimi agentami – za to, że pisali prawdę o Katyniu – zaznaczył polityk Konfederacji.
Jak podkreślił, za pisanie o Katyniu można było stracić nie tylko dobre imię, ale nawet życie. – Czyli za to, że się pisało nie tak, jak zjednoczony front antyfaszystowski oczekiwał, że się będzie pisać – dodał.
Braun przedstawił także analogię do współczesności. – Mamy do czynienia ze zwalczającymi się projektami propagandowymi. Mamy do czynienia z narracjami propagandowymi – a propaganda to oręż wojny – i z jakiego powodu Polacy mieliby w ciemno i z góry występować w charakterze żyrantów, którejkolwiek z tych narracji, skoro są to narracje wojenne, propagandowe? – pytał.
– Nie czyńmy z Polski zakładnika któregokolwiek z tych projektów. O to się upominam – zaapelował poseł Konfederacji.