
W Wielkiej Brytanii zaapelowano o przywrócenie niektórych covidowych obostrzeń. Władze wykluczają w tym momencie taki scenariusz, ale dodają, że przyszłość pod tym względem jest niepewna.
Apel do premiera Borisa Johnsona o przywrócenie obostrzeń, restrykcji, nakazów i zakazów wystosowali medycy zrzeszeni w „Konfederacji NHS”. Dołączyła do nich Pierwsza Minister Szkocji.
Chcą, by co najmniej wróciły limity w najbardziej zatłoczonych miejscach oraz obowiązek noszenia masek w miejscach typu komunikacja zbiorowa czy hale, gdzie odbywają się różnego rodzaju wydarzenia.
Odezwa ta – jak argumentują – jest pokłosiem zwiększonej liczby wykrywanych przypadków zakażeń koronawirusem. Uważa się, że w głównej mierze za wzrost pozytywnych testów odpowiada podwariant Omikrona – nazwany BA.2.
Biuro premiera Johnsona odniosło się do apelu o przywrócenie restrykcji. Poinformowano, że w tym momencie nie ma żadnych planów reaktywowania obostrzeń. Wielka Brytania ma kontynuować politykę „życia z covidem”.
Jednocześnie dodano, że sytuacja jest monitorowana i w przyszłości nie można wykluczyć powrotu obostrzeń, choć jeśli to nastąpi, to w „ostateczności”.
„Oczywiście nadal monitorujemy sytuację z wirusem, zbieramy dane statystyczne z ONS (brytyjski urząd – red.), analizujemy szpitalne metryki. Mamy nad tym kontrolę” – napisano w oświadczeniu.
Dodano, że najnowszy szczep wirusa SARS-CoV-2 w zdecydowanej większości przypadków nie powoduje ciężkiej choroby, służba zdrowia nie jest w związku z koronawirusem przeciążona, więc obostrzenia nie mają racji bytu.
Nie wykluczono natomiast jakiejś formy obostrzeń, jeśli pojawi się kolejna, bardziej zjadliwa mutacja.
Źródło: The Sun/Nczas