Demonstracje przeciw Le Pen we Francji. Doszło do starć z policją [VIDEO]

Starcia z policją we Francji. / foto: screen Twitter
Starcia z policją we Francji. / foto: screen Twitter
REKLAMA
Zapewne lewactwo nadal uważa, że „ilość przechodzi w jakość”. W całej Francji zaplanowano na sobotę 15 kwietnia około 30 demonstracji pod hasłem – „nie dla skrajnej prawicy”, czyli skierowanych przeciw kandydaturze Marine Le Pen.

Władze najbardziej obawiały się zgromadzenia skrajnej lewicy i tzw. „antyfaszystów” w Paryżu i przerodzenia się demonstracji w zamieszki. Lewica próbuje wskrzesić straszak „Le Pen jako skrajnej prawicy” i budować tzw. „zaporę republikańską” przeciw jej kandydaturze.

Owa „zapora” łącząca wszystkie partie od skrajnej lewicy po centroprawicę była skuteczna przeciw ojcu kandydatki Jean-Marie, zadziałała też w 2017 roku. Od tego czasu jest jednak coraz mniej skuteczna. Sondaże obecnie nie przewidują już tak zdecydowanej wygranej Macrona.

REKLAMA

Na niekorzyść kandydatki Zjednoczenia Narodowego gra jednak radykalizacja lewicy, a także pewne zmiany demograficzne. Francji przybywa z roku na rok „naturalizowanych” obywateli, z których większość to muzułmanie, skłonniejsi do głosowania na lewicę. Teraz ich głosy zagospodarował np. Jean-Luc Melenchon.

Hasłem sobotnich manifestacji jest „Przeciw skrajnej prawicy i jej ideom, bez Marine Le Pen w Pałacu Elizejskim”. Władze obliczają ilość demonstrantów w całym kraju na około 15 000 osób. Wśród organizatorów są takie organizacje jak SOS Rasizm, lewacka Liga Praw Człowieka, związki zawodowe CGT, czy Syndykat Sędziów.

W stolicy demonstracja przechodziła z Place de la Nation na Place de la République. Brało w niej udział około 4000 uczestników. Do protestów zmobilizowano także studentów coraz bardziej zlewicowanych uniwersytetów. Ci manifestowali w Paryżu, Nancy, Lyonie i Reims.

Sama Marine Le Pen zwróciła uwagę, że organizowanie tego typu nagonki na jej kandydaturę jest „głęboko antydemokratyczne”, bo nie ma nic wspólnego z walką wyborczą, ale jest szczuciem na kandydata, który zyskał prawo do rywalizacji w II turze.

„Chcę powiedzieć wszystkim tym ludziom – idźcie i głosujcie!” – powiedziała kandydatka narodowej prawicy.

Ma tym bardziej rację, że organizatorzy demonstracji sobotnich mówili, że także „protestują przeciw wynikom wyborów I tury”. Le Pen dodała, że jeśli w ten sposób próbuje się ją „demonizować”, to jest to „oznaka, że system się boi”.

Źródło: Le Figaro/ AFP

REKLAMA