
Emil Czeczko, dezerter z polskiej armii, który kilka miesięcy po ucieczce na Białoruś został znaleziony martwy, wciąż nie został pochowany. Dlaczego?
Czeczko zdezerterował z polskiej armii w grudniu ub.r. Młody polski żołnierz przedostał się na białoruską stronę granicy i poprosił o azyl polityczny.
Czeczko najpewniej bał się konsekwencji problemów prawnych, jakich wcześniej narobił sobie w Polsce.
Po przejściu na stronę białoruską stał się maskotką białoruskiej propagandy. W wywiadach twierdził m.in., że Polacy strzelają do nielegalnych imigrantów albo że ma ochotę wyrzucić polską flagę do toalety.
Czeczko powieszony. Pogrzebu wciąż nie ma
W połowie marca gruchnęła wiadomość, że Czeczko nie żyje. Jego powieszone ciało znaleziono w mieszkaniu w Mińsku. Sugerowano, że popełnił samobójstwo.
Choć od śmierci minął ponad miesiąc, to dezerter wciąż nie został pochowany. O sprawie donosi Biełsat TV, powołując się na informacje gazety „Narodnaja Wola”.
Cytowana jest wypowiedź Dzmitryja Bialakowa, dyrektora Systemowego Centrum Praw Człowieka, który wynajął Polakowi mieszkanie i się nim „opiekował” na Białorusi. Jak twierdzi, przyczyną braku pochówku mają być wątpliwości dotyczące okoliczności śmierci dezertera.
Według jego relacji po odnalezieniu ciała Czeczki, organy śledcze skontaktowały się zarówno z rodziną zmarłego, jak i z polską ambasadą. Śledztwo jednak nadal trwa.
Bialakow stwierdził także, że Czeczko – gdy śledztwo dobiegnie końca – zostanie najprawdopodobniej skremowany, a jego ciało ma zostać przewiezione do Polski, o ile zapadnie takie porozumienie z ambasadą. Istnieje też scenariusz, w którym prochy trafią do matki i to ona zadecyduje o pochówku. O ile w ogóle będzie chciała – wiadomo bowiem, że Czeczko się nad nią znęcał i został za to skazany przez sąd.
O sprawę zapytano także p.o ambasadora RP w na Białorusi, Marcina Wojciechowskiego. Odparł, że nie ma żadnej wiedzy na ten temat.