
W czwartek Sejm debatował nad przekształceniem Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia w Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego. Głos z mównicy zabrał m.in. poseł Konfederacji Grzegorz Braun.
– „Nie zamierzam dyskutować z ludźmi, których program wschodni składa się z emocji, kompleksów i uprzedzeń. Ci, którzy głoszą, że wszystko, co rosyjskie jest złe i godne pogardy, stanowią problem dla psychiatry, a nie dla polityka” – zacytował Juliusza Mieroszewskiego Grzegorz Braun.
– Bardzo obiecujący patron, którego pan minister zechciał wybrać dla tej nowej instytucji, w której będziecie mogli robić to, co robicie do tej pory z państwem polskim, czyli dysponować jakimś tam wiktem i opierunkiem dla swoich ludzi, PiS-owskich mafii, służb i lóż, które także i na tym odcinku walki propagandowej, a także i polityki historycznej – która zdarza się, że przynosi jakieś pożytki, wprowadza coś tam do historiografii – (która) jest prowadzona – powiedział.
– Mówię „zdarza się”, bo norma to jednak jest taka, że przełomów dokonują ludzie prywatni na własne ryzyko. Robią coś wielkiego – wyjaśnił.
Polityk podał tutaj konkretne przykłady, wymieniając m.in. redaktora naczelnego „Najwyższego CZAS!”-u i nczas.com dr. Tomasza Sommera.
– Pan redaktor Tomasz Sommer i jego monografia akcji polskiej NKWD lat 1937-1938. Żadne rządowe, czyli nasze, pieniądze nie zostały wydane na to, co on zrobił za własne. Pojechał do Kijowa nie jeden raz. Wydobywał archiwa, dokumenty rzezi Polaków przeprowadzonej przez reżim sowiecki. Skala przecież, hekatomba wojenna, zanim jeszcze nominalnie zaczyna się II wojna światowa – wskazał poseł.
Dalej polityk Konfederacji zwracał się do rządu. – Wy tych rzeczy nie robicie, to robią ludzie prywatni. Podobnie jak „Jedwabne. Historia prawdziwa”, filmy dokumentalne, książka – cegła, od roku – od kiedy się ukazała – ta sama redakcja, to samo wydawnictwo, ten sam wydawca – żadnej recenzji w PiS-owskiej przestrzeni medialnej. Również właśnie dlatego, że takie tu obowiązują zbójeckie reguły: kto nie nasz, ten nie ma – skwitował.
– Moglibyście ten film pokazać chociaż o akcji polskiej i niech go sobie weźmie – sądzę, że się zgodzi autor – w użytkowanie wieczyste Centrum Mieroszewskiego, bo to przecież dobra rzecz. Moglibyście go pokazać. W telewizji już o moim cyklu „Transformacja od Lenina do Putina” nie wspomnę, bo z tego powodu, że ten cykl dokumentalny ma moje nazwisko, to go pewnie do końca świata żadna telewizja nie pokaże, więc w tym kontekście oczywiście désintéressement z naszej strony. Wstrzymamy się, no bo przecież powstaje kolejna PiS-owska instytucja (…) – zakończył Braun.