
„Polska należy do najmniej uzbrojonych narodów w Europie i nie zmieni tego wojna w Ukrainie. Projekty mające zliberalizować prawo trafiły do zamrażarki” – informuje Wiktor Ferfecki na łamach „Rzeczypospolitej”.
– W dzisiejszych szybko zmieniających się czasach nie ma uzasadnienia, by w Polsce, kraju frontowym, było proporcjonalnie najmniej pozwoleń na broń w Europie – mówi Arkadiusz Czartoryski, poseł Partii Republikańskiej, wchodzącej w skład koalicji rządzącej.
„Pozwoleń, o których wspomina, jest u nas 252 tys. Realna liczba posiadaczy broni wynosi około 170 tys., a w ich rękach jest 658 tys. egzemplarzy. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, wielokrotnie więcej jednostek strzeleckich jest choćby w sąsiadujących z nami Niemczech czy Czechach” – czytamy w „Rzeczypospolitej”.
Republikanie złożyli więc w tej sprawie projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji. Co ciekawe, podpisali się pod nim nawet niektórzy pisowcy. Nic to jednak nie da, bo projekt trafił do zamrażarki. „Rzeczpospolita” donosi, że szefostwo PiS „obawia się szerszego dostępu do broni”.
Sprawę w swoich mediach społecznościowych skomentował poseł Konfederacji – Krzysztof Bosak.
– Rząd PiS ws. dostępu do broni stoi tam gdzie UE i lewica. Próbują przeczekać bezprecedensową mobilizację Polaków, którzy obserwując co dzieje się na Ukrainie ruszyli na strzelnice by się szkolić i zapisują się do klubów, by uzyskać pozwolenia na zakup broni – napisał polityk na Twitterze.
Rząd PiS ws. dostępu do broni stoi tam gdzie UE i lewica. Próbują przeczekać bezprecedensową mobilizację Polaków, którzy obserwując co dzieje się na Ukrainie ruszyli na strzelnice by się szkolić i zapisują się do klubów, by uzyskać pozwolenia na zakup broni pic.twitter.com/PMhRny3XVL
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) May 11, 2022
Źródło: Rzeczpospolita, Twitter