Oskarżany przez byłą żonę o przemoc fizyczną, a w trakcie procesu także seksualną, Johnny Depp wygrywa w sądzie proces o zniesławienie. Amber Heard niemal zrujnowała karierę aktora swoimi fałszywymi oskarżeniami. Twarde dowody wskazały jednak, że jej oskarżenia były wyssane palca.
Depp wytoczył proces byłej żonie z powodu artykułu, który ukazał się w „Washington Post” w 2018 roku. Aktorka znana m.in. z roli w widowisku „Aquaman” oskarżała w nim byłego męża o znęcanie się. Kobieta już wcześniej twierdziła, że Depp był przemocowcem – swoimi oskarżeniami wpisała się akurat w końcówkę fali ruchu #MeToo, dzięki czemu zdążyła jeszcze zyskać zawodowo na całej sprawie.
W odwrotnej sytuacji znalazł się Johnny Depp. Z jednego z najlepiej opłacanych i cenionych aktorów stał się nagle persona non grata. Stracił swoje najważniejsze rolę, w tym tę kultową – kapitana Jacka Sparrowa w „Piratach z Karaibów”.
Choć wielu aktorów oskarżanych w czasie trwania akcji #MeToo postanowiło przeczekać gorszy okres lub po prostu udać się już na aktorską emeryturę, to Depp wytoczył byłej żonie proces o zniesławienie. Zażądał 50 mln dolarów zadośćuczynienia.
W odpowiedzi Heard pozwała go na 100 mln. Proces stał się publicznym show, transmitowanym w telewizji. Aktorka ewidentnie przygotowywała się na to wydarzenie od lat. Jak się okazało – nagrywała Deppa prawie przez cały okres ich związku i teraz poprzez te nagrania próbowała uczynić z niego potwora, a z siebie ofiarę. W dodatku w czasie procesu zaczęła wymyślać nowe rzeczy – aktor miał ją np. brutalnie zgwałcić.
Prawnicy Deppa zbijali jednak wszystkie dowody, udowadniając, że część z nich spreparowano. Heard twierdziła m.in. że maskowała ślady pobicia przez Deppa kosmetykami, które jeszcze nie istniały w czasie, gdy byli razem.
Proces nie przebiegał po jej myśli. W jego trakcie m.in. biegła psychiatra udowadniała, że aktorka ma osobowość psychopatki, a na jaw wyszło, że kobieta w złości po którejś z kłótni… defekowała do łóżka partnera.
Poza tym okazało się, że to ona biła swojego męża, który jedynie zasłaniał się przed jej ciosami. W czasie jednej z kłótni obcięła mu nawet kawałek palca. Wyszło również na jaw, że Depp rzeczywiście nadużywa narkotyków i alkoholu, do czego zresztą się przyznał, ale nie był przy tym agresywny wobec żony.
Przysięgli po 14 godzinach debatowania 1 czerwca orzekli, że racja jest po stronie Johnny’ego Deppa. Amber Heard musi zapłacić byłemu mężowi 15 milionów (z 50 mln, o które zabiegał aktor).
Z kolei Depp musi zapłacić byłej żonie 2 mln ze 100 mln, których się domagała, ponieważ sąd uznał, że on również zniesławił swoją byłą żonę.
Aktorka tuż po wyroku wydała oświadczenie:
– Rozczarowanie, jakie dziś odczuwam, jest nie do opisania. Mam złamane serce, że góra dowodów wciąż nie wystarczyła, by przeciwstawić się nieproporcjonalnej władzy, wpływom i wpływom mojego byłego męża – przekazała za to w krótkim oświadczeniu po wyroku aktorka.
– Jeszcze bardziej jestem rozczarowana tym, co ten wyrok oznacza dla innych kobiet. Jest to porażka. Cofa czas do czasów, kiedy kobieta, która zabrała głos, mogła zostać publicznie zawstydzona i upokorzona.
Heard była na sali, gdy odczytywano wyrok. Depp się nie zjawił.
Amber Heard isn't celebrating today like she was in 2017. Glad the jury saw through her web of lies. Johnny Depp gets his life and career back today. Justice served. #DeppvHeard #JohnnyDeppVsAmberHeardTrial #DeppvHeard pic.twitter.com/0dccivt7a0
— 🍂A Wise🍂 (@wiseaudra) June 2, 2022