We Francji w pierwszej turze wyborów parlamentarnych o 577 mandatów walczyło prawie 6300 kandydatów. To o 20% mniej niż w 2017 r., ale tutaj zaważyło porozumienie lewicy i wspólne wystawianie kandydatów przez lewacką Zbuntowaną Francję, socjalistów, komunistów i Zielonych (Nupes). W okręgach, w których kandydat nie zdobył ponad 50% oddanych głosów, odbędzie się 19 czerwca II tura.
Do tego finału wchodzi dwójka kandydatów z najlepszymi wynikami, lub nawet trójka, jeśli ten trzeci ma wynik 12,5% głosów zarejestrowanych wyborców.
W tym roku padł kolejny raz rekord absencji.
Według oceny Ifop udziału w wyborach nie wzięło od 53 do 51,5% uprawnionych.
Na godzinę 17 najwyższa frekwencja była w departamentach Lot (52,37%), Pirenejach Atlantyckich i Haute-Vienne.
Najniższa w podparyskich Seine-Saint-Denis (27,72%) i Val-d’Oise (32,04%) oraz w Mozeli (32,41%).
Procentowo I turę wygrała lewicowa koalicja Nupes (26,1%) przed „macronistami” z „Renesansu” (25,4%) i Zjednoczeniem Narodowym (19,7%).
Niezły wynik uzyskali centroprawicowi Republikanie (12,5%), ale kosztem Rekonkwisty Zemmoura, która zebrała tylko 4,2%.
Procenty nie przekładają się jednak na liczbę mandatów i z tym przyjdzie poczekać.