
Jak zauważają francuskie media, na początku wojny na Ukrainie, Emmanuel Macron niemal codziennie konwersował przez telefon nie tylko z Putinem, ale i z Wołodymyrem Zełenskim. Przez pewien czas nawet inspirował się jego militarystyczną modą, przywdział wdzianko khaki i się nie golił.
To już jednak czasy minione. Telefony na Ukrainę są coraz rzadsze – między Paryżem a Kijowem namnożyło się tematów spornych. Francuz zawiódł oczekiwania Ukraińca, zwłaszcza za swoją „wyrywność” przeciw „upokorzeniu” Putina i „empatię” wobec Kremla.
Doszło tu także „chłodne” stanowisko Paryża wobec akcesji Ukrainy do UE, które Macron i jego minister ds. europejskich Beaune, widzą nawet jako proces na „dziesięciolecia”. Mieli za to dla Zeleńskiego propozycję „europejskiej wspólnoty politycznej”, czyli „przedsionka” prowadzącego dopiero do kolejnej „poczekalni” (statusu kandydata do UE).
Warto też przypomnieć, że w połowie kwietnia Macron zakwestionował słowa Bidena o „ludobójstwie” na Ukrainie i stwierdził, że on „by tak nie powiedział”. Później zaczął się usprawiedliwiać i zabrnął w „wyjaśnienie”, że „trzeba uważać na używane terminy, bo są to bratnie narody”… To już nawet nie faux pas, ale jakaś logika… „macronistyczna”.
Francuski prezydent doprowadził do tego, że na Ukrainie powstał nawet od jego nazwiska neologizm – „makronizm”, jako oznaczenie udawania wielkiego zaniepokojenie jakąś sytuacją, okazywanie tego dookoła i… nie robienie niczego.
15 czerwca Emmanuel Macron odwiedzał Rumunię i Mołdawię. Wizytował m.in. stacjonujące w Rumunii francuskie oddziały. Zapowiadano też jego wspólną wizytę z kanclerzem Niemiec i premierem Włoch w Kijowie. Nikt nie miał wątpliwości do czego ta wizyta ma doprowadzić – do zmuszenia Zełenskiego do ustępstw terytorialnych i otwarcia „procesu pokojowego” z Putinem.
Po czterech miesiącach wojny lista przywódców, którzy przybywali do Kijowa, by wesprzeć Ukrainę, jest długa. Premierzy i prezydenci Polski, Wielkiej Brytanii, Kanady, Portugalii, szef dyplomacji amerykańskiej, krajów bałtyckich, przewodniczący Rady Europejskiej, przewodniczący Komisji Europejskiej…
Emmanuel Macron dotąd nie pojechał, chociaż Francja sprawuje w tym półroczu oficjalną prezydencją UE. Chyba ciągle myślał roli wielkiego męża stanu, który doprowadzi do „pokoju w Europie” i będzie akceptowalnym partnerem dla Putina? Jednak prezydent i jego otoczenie nie wykluczało nigdy wizyty na Ukrainie. Sam Macron mówił, że „w odpowiednim czasie i w odpowiednich warunkach udam się w taką podróż”.
Na razie jednak znowu w Kijowie podpadł. W czasie wizyty w bazie wojskowej w Rumunii wypalił; „W pewnym momencie ukraiński prezydent będzie musiał negocjować z Rosją”. Rzecz polega jednak na tym, by w „pewnym momencie musiał” negocjować Putin, ale Francuz pewnie tego już nigdy nie zrozumie….
W czwartek rano premier Włoch Mario Draghi, prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz byli w drodze do Kijowa. Rozmowy będą ciekawe…
Emmanuel Macron: "À un moment donné, le président ukrainien devra négocier avec la Russie" pic.twitter.com/8LTc4vZrgT
— BFMTV (@BFMTV) June 15, 2022