Waldemar Pawlak rozda „darmową energię”

REKLAMA

„Miejsce? – świat. Cel? – szczęście. Wróg? – kapitalizm. Myśmy widzieli świat spoza krat, kraty pękły od młota ze stali” – tak w wierszu „Pierwszy Maja” Władysław Broniewski opisywał socjalistyczną wrażliwość, której celem jest „urzeczywistnienie sprawiedliwości upragnionej przez narody”. I choć obecnie „młot ze stali” został zastąpiony przez bicz represji podatkowych, lewicowa wrażliwość wciąż króluje w sercach polskich polityków. „Słabi nie walczą. Silniejsi walczą może z godzinę. Jeszcze silniejsi walczą wiele lat. Lecz najsilniejsi walczą całe życie. Oni są niezbędni” (Bertolt Brecht, „Kantata na śmierć Lenina”). Kasta urzędników żyje w przekonaniu o swojej „niezbędności” i – również pod szyldem „wolnorynkowej koalicji” – jako „ta silna” walczy o „słabych”. Na ratunek „wymagającym szczególnej wrażliwości” grupom społecznym wyruszył ostatnio Waldemar Pawlak. Kierowane przez niego Ministerstwo Gospodarki przedłożyło Radzie Ministrów założenia do aktów prawnych wprowadzających system ochrony najbiedniejszych odbiorców energii elektrycznej.

Jak podało „Wprost”, 30-procentową dopłatę do rachunku za prąd otrzymają wszyscy uprawnieni do zasiłku stałego lub okresowego. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, podatnikom ubędzie kolejne 130 mln zł rocznie. „To są bardzo umiarkowane koszty” – ocenił prezes PSL, zwłaszcza że w „XXI wieku każdy człowiek, który stracił pracę i jest w trudnej sytuacji finansowej, powinien mieć dostęp do elektryczności”. Przeciw tym, których ten argument nie przekonuje, Waldemar Pawlak wytoczył najcięższą erystycznie armatę: „To jest mechanizm stosowany na rynku europejskim”… Wszystko więc wskazuje na to, że pomoc polegająca na przyznaniu ryczałtu energetycznego (co roku określanego przez Urząd Regulacji Energetyki!) już wkrótce obejmie ok. 629 tys. rodzin. A nawet jeśli nie, to urzędnicza kasta znajdzie kolejną „szczególnie wrażliwą grupę obywateli” wymagających specjalnej troski ze strony ciężko pracujących podatników…

REKLAMA
REKLAMA