
Podczas konferencji prasowej Konfederacji Krzysztof Bosak odniósł się do gazociągu Baltic Pipe i związanych z nim problemów. Poseł podkreślił również, że ponad połowa potrzebnego Polsce gazu nie jest zakontraktowana.
– Ta sytuacja z gazem to nie jest błaha rzecz, to nie jest ekspercka ciekawostka, bowiem zgodnie z rządowymi prognozami już za niecałe dwa miesiące, a mianowicie od 1 października, w tym krajowym zużyciu powinno się pojawić 10 mld metrów sześciennych gazu z zapowiadanego szumnie przez ostatnie kilkanaście, o ile nie więcej lat, gazociągu do Norwegii – mówił Bosak.
– Okazuje się, że tego gazu zakontraktowanego nie ma. PiS rządzi od siedmiu lat, pytanie, czy w tej sprawie także spróbuje zwalać na poprzedników. Chyba będzie to wyjątkowo trudne, bowiem to właśnie ministrowie Sasin, były minister Naimski i nominowani przez rząd PiS-u szefowie koncernu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo odpowiadają za to, żeby te dostawy gazu były zapewnione – wyjaśnił.
– Zapewne z tej sytuacji wynikała ta nerwowa wypowiedź premiera z ostatnich miesięcy o tym, że Norwegowie powinni się podzielić swoim bogactwem – wskazał Bosak, zaznaczając ironicznie, że jest to „interesująca strategia negocjacyjna”.
– Tym bardziej, że właśnie w tamtym czasie ludzie ze Spółek Skarbu Państwa mieli spotkanie m.in. w sprawach gazowych z Norwegami i ta wypowiedź premiera z pewnością nie pomogła podpisać kontraktów, których tak bardzo potrzebujemy – dodał.
„Bezpieczeństwo” w państwie PiS
– Zwracam uwagę, że w tym wolumenie gazu przewidzianego w prognozach, który powinien płynąć do nas od 1 października 2022 roku do 30 września 2037 roku z tych 10 mld 5,5 mld, czyli ponad połowa, jest niezakontraktowana – podkreślił.
Bosak zwrócił też uwagę, że w polskiej opinii publicznej bardzo wiele razy gazociąg ten przedstawiano jako element polskiego bezpieczeństwa energetycznego.
– My jako Konfederacja nigdy tej inwestycji nie kwestionowaliśmy. Ale z drugiej strony trzeba uczciwie powiedzieć Polakom, że problemem w tym wypadku jest nie tylko niezakontraktowanie ponad połowy przepustowości tego gazociągu. Problemem jest także to, że ten gazociąg nie prowadzi bezpośrednio do złóż – wskazał.
Jak mówił Bosak, gazociąg ten prowadzi do „połączenia niemiecko-norweskiego, do gazociągu Euro Pipe II, w który jest wpięty, i w którym także musimy wykupić sobie przepustowość”, żeby doprowadzić do Baltic Pipe zakupiony gaz.
Co więcej, Bosak wskazał też, że w obliczu wyłączenia Nord Stream I i Nord Stream II prawdopodobnie Polska będzie musiała powalczyć na zasadach rynkowych z Niemcami o przepustowości w Europipe II. – Więc tak czy inaczej okazuje się, że system naczyń połączonych tego systemu gazowego działa i nie ma ucieczki od wzrostu kosztów – wyjaśnił.
Poseł przypomniał też, że o tę kwestię podczas posiedzenia komisji energetyki ówczesnego ministra Piotra Naimskiego pytali posłowie Konfederacji – m.in. Robert Winnicki. Wówczas Naimski odprał tylko, że rząd ma „plan B”.
– Jeśli zaś okaże się, że nie ma planu B, będzie to oznaczało, że rząd PiS-u, tak w sprawie gazu, jak wcześniej w sprawie węgla i w wielu innych sprawach, oszukał społeczeństwo. Mamił społeczeństwo bezpieczeństwem, które mówił, że zapewnia, podczas gdy tak naprawdę w tle był chaos, niekompetencja, nie decyzyjność, niekończące się roszady kadrowe i brak odpowiedzialności za sprawy najważniejsze dla państwa, od których zależą ceny produkcji dóbr, ceny produkcji przemysłowej, ceny produkcji energii elektrycznej, ceny produkcji ciepła. Bardzo wiele ważnych rzeczy w gospodarce – skwitował.
.@krzysztofbosak: O przepustowości w gazociągu Europipe II będziemy musieli na rynkowych zasadach konkurować z… Niemcami. Okazuje się, że w tym systemie gazowym nie ma ucieczki od wzrostu kosztów. Opowieści rządu o tym, że jesteśmy bezpieczni, okazują się MIRAŻEM. pic.twitter.com/Xddcs9qpxX
— Konfederacja (@KONFEDERACJA_) August 11, 2022