
Podczas ostatniej wizyty ministra Przemysława Czarnka w studiu RMF FM było naprawdę gorąco. Członka pisowskiego rządu wyraźnie zdenerwowały pytania o jego żonę.
Jeszcze niedawno Przemysław Czarnek w ostrej wymianie zdań z burmistrzem Romowiczem, który miał zakazać nauczycielom korzystania z podręcznika prof. Roszkowskiego do nowego przedmiotu „historia i teraźniejszość”, stwierdził, że samorządowiec „zakazywać to może swojej żonie”.
Podczas ostatniej wizyty pisowskiego ministra w studiu RMF FM dziennikarz wrócił do tamtej sytuacji. – Czy pan też zakazuje czytania książek swojej żonie? – zapytał warszawskiego polityka.
– W życiu. Jeżeli pan burmistrz mówi, że zespół nauczycielski „podjął decyzję” o niekorzystaniu z podręcznika to to jest zgodne z prawem, ale jeżeli pan burmistrz mówi, że „zakazuje” w swoim liceum korzystania z podręcznika prof. Roszkowskiego, to powiedziałem mu, że nie ma takiej kompetencji – odpowiedział pisowski minister.
– Nie. Powiedział pan mu, że „może zakazywać swojej żonie” – stwierdził dziennikarz.
– Ja przenośnie to powiedziałem – odpowiedział podirytowany ciągnięciem tematu minister. Dalej Czarnek poprosił, by temat jego żony zostawić w spokoju: – Dlaczego pan się zajmuje moją żoną na antenie RMF-u? Trochę nieładnie – mówił.
Dziennikarz nie przestał jednak drążyć tematu. Minister wyraźnie się zdenerwował: – Panie redaktorze, nie życzę sobie, żebyśmy rozmawiali o mojej żonie na antenie RMF-u. To jest moja prywatna sprawa. Moja żona nie wchodzi nigdy w politykę. Jeżeli pan nie skończy rozmowy o mojej żonie, to ja skończę rozmowę – oświadczył Czarnek.
Prowadzący rozmowę zauważył jednak, że to Czarnek pierwszy zaczął mówić o cudzych żonach. – Nie pański interes w RMF-ie co ja robię ze swoją żoną w swoim domu. Mocniej nie powiem, bo prosiłem pana, żebyśmy nie rozmawiali o mojej żonie. Jeżeli nie ma pan pytań o szkolnictwo tylko moją żonę, to ja dziękuję za rozmowę – mówił zdenerwowany polityk.
Dziennikarz poprosił ministra, by ten mówił „pół tonu ciszej”. Czernek odpowiedział, że gdyby „pan redaktor pytał o szkolnictwo zamiast o żonę, mówiłby nawet trzy tony ciszej”.