
Laureatką literackiego Nobla została francuska pisarka Annie Ernaux – podała w czwartek Szwedzka Akademia. W powieści autobiograficznej opisała m.in. aborcję, którą dokonała na swoim dziecku.
Szwedzka Akademia nagrodziła urodzoną w 1940 roku Annie Ernaux za „odwagę i chirurgiczną precyzję, z jaką odkrywa korzenie wyobcowania oraz społecznych ograniczeń, jakim podlega jednostkowa pamięć”.
„W swojej twórczości bezustannie i pod różnymi kątami przygląda się życiu naznaczonemu licznymi problemami związanymi z płcią, językiem i klasą społeczną” – dodała Szwedzka Akademia.
Annie Ernaux, „prozaiczka, feministka, jedna z najważniejszych współczesnych pisarek francuskich. Wychowała się w robotniczej dzielnicy normandzkiego miasteczka Yvetot, co znacząco wpłynęło na jej twórczość. Absolwentka wydziału literatury współczesnej na uniwersytetach w Rouen oraz w Bordeaux. Przez całe dorosłe życie po ukończeniu studiów pracowała jako nauczycielka języka francuskiego. Uczyła w gimnazjach i liceach, a potem w Narodowym Centrum Nauczania na Odległość” – podaje wydawnictwo Czarne, które w tym roku opublikowało przekład powieści Ernaux pt. „Lata”.
Jej autobiograficzna, a zarazem pokoleniowa opowieść „Lata” zdobyła Nagrodę Uniwersytetu Warwick, nagrodę przyznawaną przez Association Marguerite Duras, Nagrodę im. François Mauriaca, włoską Premio Strega Europeo, a także znalazła się na krótkiej liście nominowanych do Nagrody Bookera. Jest pierwszą kobietą, której dzieła ukazały się za życia w serii Quarto prestiżowego wydawnictwa Éditions Gallimard. Jest również doktorem honoris causa uniwersytetu Cergy-Pontoise – przypomina Czarne.
Tęczowy Nobel
W rozmowie z PAP Marek Bieńczyk – pisarz, historyk literatury i tłumacz licznych książek z języka francuskiego na polski – mówił o pisarstwie Annie Ernaux.
– To mogło się wydawać rewelacyjne, w tym sensie, że otwierało w literaturze drogę do brutalnego mówienia o sprawach ciała, także w jego biologicznym wymiarze, do naruszania konwenansów, do ujawniania opresji norm społecznych dotykającej kobiety – twierdził.
Pisarstwo tegorocznej noblistki określił mianem „wysokiej literatury”, dodał jednak, że jej książki, często wedle zwyczaju francuskiego nazywane powieściami, a będące literackim sprawozdaniem z własnego życia, wielbicieli powieści klasycznych nie zaintrygują i nie porwą. – To nie jest ich (ani moja) bajka – przyznał.
Tłumacz i literaturoznawca odniósł się również do różnic, dzielących twórczość Ernaux od twórczości Michela Houellebecqa – głównego rywala pisarki w prognozach i zakładach bukmacherskich przewidujących szansę na literackiego Nobla wśród autorów francuskojęzycznych.
– Houellebecq wzbudziłby wiele kontrowersji, Ernaux zdawała się bezpiecznym wyborem. Ale już samo postawienie obok siebie tych dwojga pisarzy oznacza starcie literatury genderowej, dzisiaj tak istotnej z powieścią klasyczną, epicką, która będzie powoli odchodziła w cień – podsumował Bieńczyk.
Jak podkreślił literaturoznawca, Annie Ernaux „jest niewątpliwie królową genederowej prozy francuskiej”. – To królowa została uhonorowana, nie jej następczynie, choć można uznać, że i one symbolicznie dostały Nobla razem z nią. Może tak to będzie odczuwane – ocenił.
Do sprawy na Twitterze odniósł się redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u i nczas.com.
„Literackiego Nobla dostała w tym roku feministka, za to, że zabiła własne nienarodzone dziecko i to opisała. To już nie jest nawet upadek” – wskazał Tomasz Sommer.
Literackiego Nobla dostała w tym roku feministka, za to, że zabiła własne nienarodzone dziecko i to opisała. To już nie jest nawet upadek.
— Tomasz Sommer (@1972tomek) October 6, 2022