
Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski był gościem Roberta Mazurka na antenie RMF FM. Prowadzący chciał wypytać gościa o sprawy związane z jego resortem, bo Kowalski jest oskarżany o to, że nie ma pojęcia o rolnictwie. Zaskoczenia nie było – minister nie potrafił odpowiedzieć na zadane pytania i ostatecznie się obraził.
Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa w pisowskim rządzie i poseł Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, gościł w radiu RMF FM. Polityk znany populistycznych i niemerytorycznych wypowiedzi zaliczył kolejny niezbyt udany występ w mediach.
W tym samym programie Kowalski plótł, że repolonizacja – jak warszawski rząd nazywa klasyczną dla systemów socjalistycznych nacjonalizację – m.in. sieci Żabka to dobry pomysł.
Czytaj więcej: Rząd przejmie Żabkę, Lidla i Biedronkę? Kulesza: To nie jest repolonizacja, tylko NACJONALIZACJA [FOTO]
Teraz Janusz Kowalski postanowił rozwiać wszystkie złudzenia tych, którzy łudzili się, że jest odpowiednim człowiekiem na właściwym miejscu. Odkąd tylko poseł Solidarnej Polski objął urząd wiceministra w resorcie rolnictwa, pojawiały się głosy, że powierzono mu zadanie, na którym się nie zna. W RMF FM Kowalski udowodnił, że osoby, które zarzucały mu brak wiedzy, miały rację.
– Ile wynosi polski eksport produktów rolnych? – zapytał swojego gościa Mazurek.
– Panie redaktorze, ja nie będę odpowiadał na żadne testy – odpowiedział przedstawiciel warszawskiego rządu.
– Jest pan wiceministrem rolnictwa od rozwoju rynków rolnych… – kontynuował Mazurek, chcąc uzyskać odpowiedź na pytanie, które dla wiceministra rolnictwa powinno być proste.
– Nie będziemy się odpytywać – skwitował Kowalski, który najwyraźniej nie rozumie, że jako polityk jest zapraszany do radia właśnie po to, by odpowiadać na pytania.
– Jest pan pełnomocnikiem rządu do spraw przetwórstwa i rozwoju rynków rolnych. Ja pana nie pytam o przepis na renklody, ani nie pytam pana, jak robić grzybki w occie, chociaż to też przetwórstwo. Pytam o to, czym się pan zajmuje, zadaje najprostsze pytanie: ile ludzi w Polsce pracuje w rolnictwie? – nie dawał za wygraną redaktor.
Do samego końca Kowalski nie odpowiedział na żadne z pytań, tylko wykręcał się twierdząc, że Mazurek mu nie daje dojść do głosu, ale kiedy już dochodził do głosu, to… zgrywał obrażonego i nie odpowiadał merytorycznie.
Kowalski pięknie udowodnił, że może nadaje się do rzucania populistycznymi hasłami i budowania poczucia oblężonej twierdzy u swoich wyborców, ale już nie do konkretnej pracy w rządzie, a przynajmniej nie w tym resorcie.