Strajki i walki na ulicach. Gorącej jesieni nad Sekwaną ciąg dalszy [VIDEO]

Policja pałuje protestujących na ulicach Paryża. Foto: PAP/EPA
Policja pałuje protestujących na ulicach Paryża. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

Marsz przeciw „wysokim kosztom życia i bezczynności klimatycznej” z udziałem lidera lewackiej partii „La France Insoumis” i… laureatki literackiej Nagrody Nobla Annie Ernaux zgromadził według organizatorów 130 tys. osób. We wtorek 18 października, powtórkę urządziły związki zawodowe.

Wśród żądań uczestników i organizatorów marszu są przede wszystkim postulaty płacowe, a także np. żądanie emerytury od wieku 60 lat, dodatek „autonomiczny” w wysokości 1100 euro dla młodych ludzi, zamrożenie cen, dodatkowe opodatkowanie koncernów zarabiających na kryzysie, a do tego wszystkiego dołączono „klimatyzm”, który przecież w dużej części za obecny kryzys odpowiada.

REKLAMA

Logika nigdy nie była jednak mocną stroną lewicy. We wtorek był „dzień mobilizacji” syndykatów, a zapowiadane są też kolejne strajki organizowane przez międzybranżowe związki zawodowe CGT, FO, Solidaires, FSU oraz lewicowe organizacje młodzieżowe.

Strajk komunikacji spowodował rankiem 375 kilometrów korków tylko w regionie paryskim.

Ruch w sieci RATP w Île-de-France był „zakłócony”, jeździło mniej autobusów i podmiejskiej kolei RER. Nie ruszyły na trasy także wszystkie pociągi regionalne, chociaż w paryskim metrze ruch był „prawie normalny”

Spór pomiędzy kierownictwem TotalEnergies a dwoma związkami CFDT i CFE-CGC, trwa. CGT odrzuciła propozycję kierownictwa dotyczącą podwyżki płac o 7%, na co zgodziły się inne związki. Około 40% stacji w niektórych regionach ma problemy z zaopatrzeniem w paliwo. Rząd przejął rafineria, ale w poniedziałek związkowcy zablokowali nowe. Pat trwa.

Strajk w sektorze naftowym „zapalił lont” – mówi sekretarz generalnego CGT Philippe Martinez. Na lewicy padają wezwania do strajku generalnego. „Wzywam wszystkich pracowników prywatnych i publicznych do mobilizacji” – mówił komunista Fabien Roussel, a podobne postulaty zgłaszał także szef Zbuntowanej Francji Melenchon.

W sumie niemal „typowa francuska jesień”, przerwana tylko na czas lat pandemii, a teraz dodatkowo podsycona trudnościami związanymi z wojną na Ukrainie. Paliwo kosztuje obecnie we Francji ponad 2 euro za litr, nawet z „rządowym rabatem 30 centimów” ceny dochodzą do 2,5 euro. Warto przypomnieć, że to znacznie więcej, niż w 2019, kiedy z powodu ceny benzyny pojawiły się „żółte kamizelki”.

REKLAMA