
We Francji, gdzie „klimatyzm” i nacisk na energie odnawialne stał się niemal państwową religią, rośnie opór przeciw nowym farmom wiatraków. Argumentów przeciwników jest sporo – od szkodliwości takich turbin, po negatywny wpływ dla środowiska, zwierząt i ludzi, niszczenie pejzażu, czy argumenty ekonomiczne (znaczne dotowanie energii, która nie zawsze jest pozyskiwana wtedy, kiedy jest potrzebna w sieci).
Tym razem we francuskiej Żyrondzie protestują miejscowi radni i deputowani z aglomeracji Libournais. Zarzucają projektowi budowy dużej farmy wiatraków niszczenie środowiska i „znaczne wylesianie” okolicy. Dodatkowo mówią o bezpieczeństwie i ochronie fauny i flory.
W mieście Libourne wiatraki są obecnie tematem nr 1. Chodzi o instalację turbin wiatrowych w lesie Double. Dziennik „Sud-Ouest” cytuje tu przewodniczącego samorządu aglomeracji Philippe’a Buissona, który przypomina, że wybrane pod farmę miejsce jest bogate w różnorodne gatunki drzew, roślin i zwierząt.
Mieszka tam m.in. żółw błotny, gatunek zagrożony wyginięciem. Buisson dodaje, że „instalacja turbin wiatrowych o wysokości 230 metrów doprowadzi do znacznego wylesienia”.
Wysua się nawet taki argument, że w przypadku pożaru lasu, co zdarza się dość często na połduniu, bardzo wysokie wiatraki utrudnią akcję gaśniczą z powietrza. Samorządowcy jednogłośnie opowiedzieli się przeciw projektowi, chociaż podkreślają, że nie są bynajmniej przeciwnikami energii odnawialnych… W swoich lasach jednak wiatraków po prostu nie chcą.
Źródło: Valeurs