
Czy film „Orzeł. Ostatni patrol” jest tak dobry, jak twierdzą prorządowe media? Mirosław Winiarczyk postanowił to sprawdzić.
Całą recenzję przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
Jak w każdym numerze Mirosław Winiarczyk postanowił przyjrzeć się kolejnym produkcjom trafiającym na ekrany kin. Tym razem skupił się na dwóch filmach: brytyjsko-niemieckim oraz polskim. Pierwszy z nich to dokument „Diana”, który opowiada historię brytyjskiej rodziny królewskiej. Jak wskazuje sam tytuł, reżyser skupił się przede wszystkim na wątku księżnej Diany i kryzysie wizerunkowym, który zafundowała monarchii. Dość powiedzieć, że media opisywały jej liczne zmagania małżeńskie, w tym separację i rozwód, a także szereg innych problemów, choćby walkę z depresją i bulimią. Krótko mówiąc, skandali było co niemiara.
„Autorzy obrazu postarali się w miarę obiektywnie ocenić burzliwe losy niedoszłej królowej, oddając głos wszystkim komentatorom i zadają pytania. Kto jest winny za małżeńskie zdrady, rozpad małżeństwa, kryzys monarchii i tragiczną śmierć księżnej. Czy fatalnie zaaranżowane przez dwór królewski małżeństwo niedojrzałej młodej pary, narzucenie Dianie sztywnych rytuałów i obowiązków dworskich oraz chorobliwy charakter niedoszłej królowej, powodujący jej bunt, czy też niedojrzałość i zdrady Karola” – ocenia Mirosław Winiarczyk w recenzji „Na Morzu Północnym…”, która została opublikowana w najnowszym wydaniu naszego magazynu.
Całą recenzję przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”
„Orzeł. Ostatni patrol”. Warto czy nie?
Druga produkcja to polski film „Orzeł. Ostatni patrol” poświęcony historii ostatniej misji tytułowego Orła, czyli legendarnego okrętu podwodnego, który w czasie II wojny światowej wsławił się bohaterskimi czynami w starciach z niemiecką flotą. Po sławnej ucieczce z internowania w Tallinie w maju 1940 roku polska załoga dostała od dowództwa alianckiej floty rozkaz patrolu na Morzu Północnym. Co ciekawe, twórcy postanowili zaprezentować w filmie jedną z hipotez wyjaśniających, dlaczego doszło do tragicznego wypadku i śmierci Polaków. Nie da się ukryć, że przesłanie jest mocno patriotyczne.
„Ponownie muszę krytycznie skomentować kolejną premierę polskiego filmu. Wojenny dramat »Orzeł. Ostatni patrol« przed wejściem na ekrany był reklamowany w mediach, głównie w TVP, jako osiągniecie techniczne i artystyczne, wyjątkowe w naszym kinie. Na festiwalu w Gdyni obraz został nagrodzony kilkoma wyróżnieniami i uznany jako nowe słowo w prowadzonej przez władze PIS polityce historycznej. Myślę jednak, że te głosy pochwalne wydają się mocno przesadzone” – rozpoczyna swoją recenzję Mirosław Winiarczyk na łamach „Najwyższego Czasu!”.
Całą recenzję przeczytasz w najnowszym numerze „Najwyższego Czasu!”