
Ten stan raczej mało kto przewidział. Małe sklepy, które mają prawo prowadzić handel w niedzielę wcale nie są zadowolone, że duże są w tym czasie zamknięte. Mówią: „Zakaz handlu niszczy nasz biznes!”
Sklepikarz Michał Chadacz z Koszalina: – „Klienci rezygnują z zakupów w niedzielę. Nie opłaca się otwierać tego dnia sklepu. Nie ma dla kogo.”
Czytaj też: Ten projekt ma zrewolucjonizować drobny handel. Dzięki niemu zapłacisz kartą dosłownie wszędzie
Wyjaśnienie jest proste. Ludzie wolą robić zakupy na zapas w supermarketach w sobotę.
Architekt zmian, czyli NSZZ Solidarność zakładała, że zamykając w niedzielę supermarkety pomoże małym sklepom: „W naturalny sposób wzrośnie konkurencja wśród mikroprzedsiębiorców, co poskutkuje spadkiem cen i możliwością łatwego i szybkiego dostępu do artykułów w sklepach zlokalizowanych w najbliższym otoczeniu. Wspieranie rozwoju rodzimej przedsiębiorczości jest wartością dodaną ustawy” – tak uzasadniano.
„Niedzielny zakaz handlu nie przyniósł mi jakichś wielkich dodatkowych obrotów. Co prawda przyszło do mnie kilku klientów, których wcześniej nie znałem, ale to raczej sporadyczne przypadki. Przeważnie robią zakupy ci, którzy i tak robili. Można powiedzieć, że ruch mam bardzo podobny, jak w zwykłą niedzielę – mówi nam pan Jaromir Białek (42 l.), właściciel sklepu spożywczego we Wrocławiu.
Źródło: Super Express