
Czechy przygotowują się na przyjęcie tysięcy wysoko wykwalifikowanych ukraińskich pracowników i ekspertów, którzy zostaną zatrudnieni w spółkach zbrojeniowych. Ma to pomóc w intensyfikacji produkcji uzbrojenia. Szczegóły ustalono podczas październikowego spotkania w Kijowie czeskiego premiera Petra Fiały z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim.
To ciekawy sposób pomocy militarnej Ukrainie. Kraj ten wyśle pracowników, a Czesi zwiększą dostawy broni do Kijowa. Obie strony zgodziły się zacieśnić współpracę w dziedzinie przemysłu obronnego, a wiceminister obrony Tomáš Kopečný precyzował, że to łączenie czeskich i ukraińskich interesów w różnych projektach, w tym w naprawie i modernizacji ciężkiego sprzętu bojowego.
Do Czech ma przyjechać nawet kilka tysięcy pracowników z Ukrainy. Będą to robotnicy i inżynierowie. Ukraina ma duże doświadczenie w przemyśle obronnym i fachowców nie powinno zabraknąć, a możliwości produkcyjne w ich kraju są obecnie mocno ograniczone.
Tylko państwowa spółka Ukroboronprom zatrudnia ponad 100 tys. osób. Z kolei w Czechach, gdzie stopa bezrobocia pozostaje jedną z najniższych w Europie, wiele firm narzeka na brak wykwalifikowanej siły roboczej. Produkująca sprzęt dla armii spółka Tatra potrzebuje np. około 500 dodatkowych pracowników. Od początku rosyjskiej inwazji, Praga dostarczyła uzbrojenia na łączną kwotę nieco ponad 40 mld koron (165 mln euro).
Problemem w realizacji pomysłu może być niechęć społeczna wobec kilku tysięcy dodatkowych pracowników. Rząd podkreśla, że nie zabiorą oni pracy Czechom, a tego typu współpraca znacznie zwiększy dochody budżetu państwa. Produkcja zbrojeniowa będzie bowiem również finansowana przez różne kraje partnerskie NATO.
Praga niezbyt obawia się rosyjskiego odwetu. Przypominają, że wysadzenie arsenału Vrbětice w Czechach, miało miejsce jeszcze wtedy, kiedy Praga nic nie produkowała dla Ukrainy. Dodatkowy argument to wzmocnienie krajowego przemysłu obronnego, a co za tym idzie także bezpieczeństwa samych Czech.
Źródło: Radio Praga