Wiedźmin pożarty i wypluty przez lewicowego Netfliksa. Najgorszy serial w historii

Wiedźmin
Wiedźmin: Rodowód Krwi, zdjęcie: youtube/The Witcher Netflix
REKLAMA

Wiedźmin Netfliksa jest gniotem. Przyznają to już nawet ci, którzy przed trzema laty bronili jak niepodległości pierwszego sezonu produkcji z Henrym Cavillem. Odtwórca roli Geralta z Rivii ewakuował się z interesu tuż po zakończeniu zdjęć do trzeciego sezonu. Brytyjczyk miał wyczucie.

Wiedźmin: Rodowód Krwi to prequel głównej historii, osadzony na 1200 lat przed tym, jak Cesarstwo Niilfgaardu zaatakowało Królestwa Północy. Serial jak się okazuje, wspólnego z historią Sapkowskiego ma bardzo niewiele, gdyż lewacka ideologia woke postanowiła postawić popularne uniwersum na głowie.

REKLAMA

Wiedźmin: Rodowód Krwi najgorszym serialem 2022

Wiedźmin to marka, której nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać. Historia spisana przez Andrzeja Sapkowskiego zainspirowała rodzime studio CD PROJEKT RED do wydania trzech gier osadzonych w fantastycznym, ale ponurym i przywodzącym na myśl późne średniowiecze/renesans świecie. Kiedy kilka lat temu gruchnęła informacja, że adaptacją franczyzy zajmie się Netflix, nad Wisłą strzelały korki od szampana. Czas pokazał jednak, że amerykańska lewicowa korporacja nie rozumie polskiej prozy oraz europejskiego ducha serii opowiadań i powieści.

Pierwszy sezon stanowił zaledwie przedsmak tego, co sprezentowali widzowi wyrobnicy spod czerwonej litery „N”. Czarnoskórzy w rolach elfów, karły jako krasnoludy oraz poplątane wątki „silnych i niezależnych” kobiet przysłoniły nie tylko głównego (!) bohatera, ale również odebrały sens całej opowiedzianej historii. No bo jak widz ma uwierzyć w świat, w którym zabójca potworów o posągowej aparycji spotyka się z ostracyzmem ze strony… negroidalnych wieśniaków, którym daleko do słowiańskiego klimatu pierwowzoru?

Słaba fabuła (a literacki pierwowzór to samograj!), dziwaczne, niezrozumiałe decyzje castingowe i szokująco niskiej jakości animacje komputerowe pojawiły się w sezonie drugim oraz niedawnym spin-offie zatytułowanym „Rodowód Krwi”. Dopiero tutaj Netflix nabrał wiatru w skrzydła i stworzył abominację, jakiej nie otrzymaliśmy od czasu „Pierścieni Władzy” Amazona. A długo czekać nie musieliśmy.

Więcej LGBT, więcej feminizmu, więcej antykultury 

I braku dobrego smaku oraz umiejętności, które wskazywałyby choć na cień obeznania z najważniejszą ze sztuk, jaką jest kinematografia.

Jak wynika z informacji na stronie serwisu Rotten Tomatoes, aż 24 recenzje serialu Wiedźmin: Rodowód krwi są krytyczne dla adaptacji bazującej na polskiej marce. Prequel wypada źle także w przypadku tzw. Audience Score, czyli średniej not wystawionych przez zarejestrowanych użytkowników. Wśród ponad 1600 oddanych głosów tylko 9 proc. z nich było pozytywnych.
Na postawie ocen zebranych w serwisie imdb.com (4/10) oraz portalu Filmweb (3,3/10) można z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że Wiedźmin: Rodowód krwi to najgorsza produkcja w historii platformy streamingowej.
REKLAMA