
W trwających od grudnia antyrządowych zamieszkach w Peru zginęło już 46 osób, z których 17 w ciągu ostatniej doby na południu tego kraju. We wtorek władze regionu Puno ogłosiły trzydniową żałobę z powodu tragicznego bilansu manifestacji. Demonstranci chcą przywrócenia do władzy byłego prezydenta Pedro Castillo.
Jak poinformowały peruwiańskie służby medyczne, ostatnie ofiary starć przeciwników administracji prezydent Diny Boluarte z siłami bezpieczeństwa to demonstranci z miasta Juliaca, gdzie od poniedziałku trwają zamieszki.
Według peruwiańskiej rzecznik praw obywatelskich Eliany Revollar większość ofiar starć w Juliaca to osoby, które próbowały wedrzeć się na teren miejscowego lotniska.
– Niestety protest przerodził się w liczne akty przemocy, podczas których manifestanci użyli środków bojowych wykonanych domowym sposobem – powiedziała Revollar, dodając, że wśród ofiar starć w Juliaca jest niepełnoletnia dziewczyna.
Z informacji regionalnych służb medycznych wynika, że dwie pierwsze ofiary zamieszek w tym mieście poniosły śmierć na skutek ran postrzałowych.
Uczestnicy trwających od grudnia protestów domagają się uwolnienia byłego prezydenta Castillo, przywrócenia go na urząd szefa państwa i organizacji przedterminowych wyborów parlamentarnych w 2023 roku.
Zgodnie z grudniową decyzją jednoizbowego parlamentu Peru, Kongresu, najbliższe wybory parlamentarne odbędą się dopiero w kwietniu 2024 roku.
W całym Peru obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony w związku z zamieszkami, które wybuchły wkrótce po tym, jak 7 grudnia został zatrzymany prezydent Castillo, dążący do rozwiązania parlamentu. Po odwołaniu lewicowego polityka na najwyższy urząd w państwie została powołana dotychczasowa wiceprezydent Dina Boluarte.