
Budapesztański rząd Viktora Orbána, który pisowski rząd w Warszawie długo stawiał jako wzór dla Polski, ma poważny problem, bo Węgry toną w coraz bardziej dotkliwym kryzysie, a inflacja jest najwyższa od 25 lat.
Nie powinno dziwić, że rządy dwóch bardzo podobnych do siebie ekip przynoszą ich państwom prawie identyczne problemy. „To nie kryzys, to rezultat” – powiedział kiedyś Stefan „Kisiel” Kisielewski. Rezultatem rządów PiSu i Fideszu jest wysoka inflacja i kryzys gospodarczy.
Jako że to Fidesz jest wzorem dla PiSu, a nie PiS dla Fideszu, to Węgry wyprzedzają Polskę jeśli chodzi o rosnące ceny (ale Warszawa robi wszystko, by dogonić Budapeszt). Średnioroczna inflacja wyniosła na Węgrzech 14,5 proc. i jest najwyższa od 25 lat.
Według danych węgierskiego Głównego Urzędu Statystycznego (KSH) inflacja w grudniu 2022 roku wyniosła 24,5 proc.
Najbardziej z powodu kryzysu cierpią zwykli Węgrzy. Ceny żywności wzrosły o 44,8 proc. I tak: ser podrożał o 83,2 proc., jaja – 82,7 proc., pieczywo – 81,1 proc., masło – 79,4 proc., aprzetwory mleczne o 79,2 proc..
Energia elektryczna, gaz i inne paliwa zdrożały o 55,5 proc. i to pomimo stosunkowo prorosyjskiej postawy Budepsztu, która miała uczynić z Węgier zieloną wyspę.
Co ciekawe – w części europejskich państw inflacja spada, ale nie na Węgrzech, Słowenii i Malcie. Tymczasem eksperci prognozują, że w styczniu Budapeszt odnotuje kolejny wzrost inflacji.