
Katalońscy separatyści protestowali w ten sposób przeciwko szczytowi francusko-hiszpańskiemu, który 19 stycznia odbywa się w tym mieście. Biorą w nim udział premier Hiszpanii Pedro Sanchez i prezydent Francji Emmanuel Macron oraz wielu ministrów.
Katalończycy skorzystali z okazji, by przypomnieć o swoich żądaniach suwerenności. „Rząd hiszpański chce pokazać, że rzuciliśmy ręcznik i zrezygnowaliśmy z niepodległości, ale chcemy zmusić ich do przyznania, że z niczego nie zrezygnowaliśmy” – mówił David García, 52-letni ekonomista i aktywista kataloński.
Według policji demonstrantów było 6,5 tysiąca, według organizatorów kilkakrotnie więcej. Wymachiwano flagami Katalonii i skandowano: „Ani Francja, ani Hiszpania, tylko Katalonia”. Separatyści zaliczają do Katalonii także część Francji. Na marginesie manifestacji doszło do przepychanek z policją.
Pdero Sánchez i Emmanuel Macron spotykali się w Narodowym Muzeum Sztuki Katalonii. Na zakończenie szczytu mają podpisać „traktat o przyjaźni i współpracy”. Barcelona została wybrana przez hiszpański rząd na gospodarza szczytu, aby pokazać, że sytuacja w regionie, gdzie w 2017 miały próby secesji, jest już spokojna. Decyzja ta została odebrana przez separatystów jako rodzaj celowego upokorzenia.
Przewodniczący katalońskiego rządu regionalnego , separatysta Pere Aragonès, zgodnie z protokołem powitał Pedro Sáncheza i Emmanuela Macrona przed rozpoczęciem szczytu, ale wyszedł, gdy tylko zabrzmiały hymny francuski i hiszpański.
„Musimy wykorzystać wszystkie możliwości, wszystkie okazje i wszystkie miejsca, aby bronić demokracji, a tym samym prawa Katalończyków do samostanowienia” – oświadczył później dla mediów. Socjalista Sanchez poczynił ustępstwa wobec Katalonii, w 2021 r. ułaskawił przywódców puczu i dopuścił zwiększoną decentralizację władzy Madrytu. Bardziej radykalnym separatystom to nie wystarcza.
Barcelona, 10:15 pic.twitter.com/Gu3WBj3kz4
— Antoni Bassas (@antonibassas) January 19, 2023
Źródło: AFP