
Wielkopolska. Policjanci zostali wezwani do kobiety, która zachowywała się jak opętana. Kobieta warczała jak zwierzę i rzucała przedmiotami. Funkcjonariusze byli autentycznie przerażeni.
W sieci pojawiło się nagranie, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo. Jeśli wierzyć informacjom podawanym przez osobę, która je udostępniła, to wszystko rozgrywa się w domu, w którym w latach 80. miało dojść do przerażającej zbrodni (m.in. kanibalizmu).
Bohaterka nagrania to dorosła kobieta, która ma córkę. Na początku widea słyszymy, jak jakiś mężczyzna próbuję wywabić kobietę z kryjówki, mówiąc jej, że jej córka jej potrzebuje.
– Kamilka! Chodź, Wiktoria Cię woła – krzyczy do opętanej.
Z początku widzimy tylko oddalone od kamery okno domu, który jest spowity ciemnością, co uniemożliwia przyjrzenie się kobiecie – tym bardziej, że ona sama z początku zasłania otwór stołem.
Na nagraniu słyszymy, jak kobieta przeraźliwie warczy. Czy to efekt zażytych narkotyków lub choroby psychicznej, a może rzeczywiście opętanie? Warto odnotować, jak zachowują się osoby z otoczenia kobiety – dużo przeklinają, również w stosunku do niej, i zwracając się do niej porównują ją do „knura”.
Na miejsce wezwano funkcjonariuszy policji. „Akcja” przenosi się w tym momencie do wewnątrz budynku. Widzimy trzech policjantów, którzy są wyraźnie przerażeni, choć interweniują ws. nie uzbrojonej kobiety.
Osoba, do której ich wezwano, rzuca w nich różnymi przedmiotami (m.in. stalowym czajnikiem).
– Jezu, to ona tak warczy? – słyszymy zza obiektywu kamery.
Z tego, co mówią policjanci na nagraniu, wynika, że chcą potraktować kobietę taserem. Nie znając całej sytuacji dokładnie, trudno ocenić, na ile „profesjonalnie” przeprowadzono tę akcję.
Z opisu dowiadujemy się, że ostatecznie udało się „schwytać” kobietę i doprowadzić ją do szpitala. Komentujący na YouTubie twierdzą, że w jej krwi nie wykryto narkotyków, ale nie da się zweryfikować, czy anonimowi internauci rzeczywiście znają przedstawioną na nagraniu rodzinę.