
Prezes Wolnościowców, poseł Artur Dziambor, był jednym z gości w programie 6. Dzień Tygodnia w Radiu ZET. Polityk podzielił się z innymi swoją teorią, według której nie doszłoby do inwazji Rosji na Ukrainę, gdy w USA w dalszym ciągu rządził Donald Trump.
– Ja przypomnę, że za rządów Donalda Trumpa to jednak trochę inaczej wyglądało. Donald Trump był traktowany przez cały świat jak taki twardziel amerykański, strażnik rzeczywisty, który trzymał to NATO bardzo mocno i przy okazji był także traktowany jako wariat z czerwonym guziczkiem, więc nikt mu nie podskakiwał i Rosja nie robiła żadnych szalonych ruchów, a teraz za czasów Joe’go Bidena Rosja jak widać się rozzuchwaliła – stwierdził Artur Dziambor, goszcząc w rozgłośni Radia Zet.
– Jestem przekonany, że gdyby Trump był prezydentem, to Rosja nie zrobiłaby tego ruchu, który zrobiła ponieważ traktowała Trumpa jako człowieka, który jest na tyle nie obliczalny, że mógłby rozpocząć coś dużo gorszego niż to, co teraz się dzieje. Taką mam tezę. Oczywiście tej tezy nigdy nie sprawdzimy – dodał wolnościowiec.
Słowa posła Wolnościowców od razu zaczęli krytykować inni goście w studiu należący do partii systemowych, szczególnie Andrzej Rozenek z Polskiej Partii Socjalistycznej. Do „ataku” na Dziambor przyłączył się także prowadzący rozmowę Andrzej Stankiewicz. Polityk z Gdyni nie zamierzał jednak zmieniać zdania.
– Gdyby Trump był dalej prezydentem, to tej wojny mogłoby nie być – powiedział prezes Wolnościowców.
Całe nagranie: