
Saperzy na Ukrainie mają pełne ręce roboty. Priorytetem są jednak ważne obiekty i drogi, a tymczasem połacie pól uprawnych czekają na zasiewy. Na terenach wyzwolonych przez wojsko rozpoczął się więc wyścig z czasem, a rolnicy sami zabrali się za robotę saperską.
Cały obszar między Iziumem a Charkowem usiany jest minami i niewybuchami – stwierdza reportaż France info. Dalej padają konkretne przykłady, rolników, którzy zamienili np. traktor w „rozminowywacz” pól. Ciągnik został „opancerzony” z kawałków stali z rozebranego rosyjskiego czołgu i wyposażony w domowej roboty „trał”.
Są i tacy rolnicy, którzy sami odkopują miny. Na bardziej skomplikowanych umieszczają flagi, by oznaczyć urządzenia wybuchowe. Później orzą i sieją, omijając takie niebezpieczne miejsca.
Pomysłowość jest spora, bo do detonacji zdalnej min i niewybuchów używa się nawet instalacji antygradowych. Są też zachęty finansowe dla pracowników rolnych. Robotnicy i traktorzyści, którzy jako pierwsi wychodzą na takie pola otrzymują premię.
Czas ucieka, a stawką są przyszłe plony. Według ukraińskiego ministerstwa obrony, rozminowanie kraju może zająć nawet 30 lat. Bank Światowy oszacował koszt operacji na 37 miliardów dolarów.
Temps des semis et mines anti-char dans les champs, en #Ukraine des agriculteurs ont bidouillé un tracteur démineur télécommandé avec des morceaux de chars russes … A écouter lundi sur @franceinter @franceinfo @franceculture @radiofrance pic.twitter.com/rSDtNjFp6u
— Mathilde Dehimi (@mathildedehimi) April 28, 2023