
Od kilku dni opinię publiczną rozgrzewa sprawa Katarzyny Dziedzic, która wyznała, że została dotkliwie podbita przez Miłosza P., znanego w Trójmieście trenera personalnego. Z relacji kobiety wynika, że jej partner złamał jej nos i uderzał jej głową o kafelki. Dzień później oskarżony został zatrzymany. Areszt już opuścił, a teraz postanowił wytłumaczyć całą sytuację.
Do rzekomego pobicia miało dojść 7. kwietnia. Kolejnego dnia Dziedzic opublikowała w sieci zdjęcia zmasakrowanej twarzy i wyniki obdukcji lekarskiej, które wskazywały na rozległość jej obrażeń.
„Wymieniał wiadomości z jedną klientek, zajrzałam do jego telefonu. Wtedy wpadł w szał. Był pijany, codziennie sporo pił. Rzucił się na mnie. Byłam przekonana, że mnie zabije” – opowiadała dziennikarzom Fakt24.pl Katarzyna Dziedzic.
Do zatrzymania Miłosza P. doszło w poniedziałek. Z relacji policjantów wynika, że przed ich interwencją podejrzany uciekł z mieszkania. Mężczyzna opuścił już areszt, jest pod dozorem policyjnym i ma zakaz zbliżania się do partnerki.
Pięć dni po pobiciu 36-latek postanowił zabrać głos. W filmiku opublikowanym na Facebooku utrzymuje, że jest niewinny i udowodni to przed sądem, a hejterów prosi o wstrzymanie się z falą nienawiści.
Źródło: „Fakt”