
Władze miasta Ciudad Juárez, na północy Meksyku przy granicy ze Stanami Zjednoczonymi, zlikwidowały w poniedziałek 22 maja obóz migrantów zainstalowany przed ratuszem. Około pięćdziesięciu migrantów odmawiało opuszczenia tego miejsca.
W obozie przebywali głównie Wenezuelczycy. Celem likwidacji obozowiska musiała wkroczyć jednak policja. Część migrantów odmawiała przeniesienia się w inne miejsce zaproponowane przez władze miejskie. Wyznaczone miejsce przez ratusz zostało wyposażone w dostęp do wodociągu, prysznice i elektryczność.
Około 120 migrantów zgodziło się na relokację dobrowolnie, ale około 50 odmówiło opuszczenia wybudowanych przez siebie prowizorycznych schronień z blachy, plastiku i tektury. Kiedy około pięćdziesięciu policjantów przybyło, aby rozebrać baraki, doszło do oporu ze strony migrantów.
Niektórzy z migrantów i tak nie udali się do wyznaczonego przez władze Ciudad Juárez miejsca. Mają bowiem w pamięci policyjne obławy z marca, kiedy to policja starała się wyłapywać i odsyłać migrantów. W nocy z 27 na 28 marca doszło nawet do pożaru w areszcie miejskim, który kosztował życie 40 przetrzymywanych w nim imigrantów.
Meksyk i tereny przygraniczne stały się jednak wielką „poczekalnią” dla kandydatów do emigracji do USA. Napływ cudzoziemców, głównie Wenezuelczyków, wzrósł w ostatnich miesiącach, w oczekiwaniu na wygaśnięcia dekretu (tytuł 42) z czasów pandemii, który pozwalał od 2020 roku na blokowanie granicy i szybkie pozbywanie się niechcianych przybyszy.
Od 11 maja obowiązują nowe przepisy, które w środowisku imigrantów odbierane są niemal jako przyzwolenie na imigrację do USA. Meksyk powoli pozbywa się problemu, który teraz jest na głowie Ameryki Joe Bidena.
Un grupo de migrantes que acampaban alrededor de la Unidad Administrativa Benito Juárez, en Ciudad Juárez, fueron desalojados por policías municipales entre gritos y empujones #RegístrateGratis https://t.co/SPxd7nkhUI
— REFORMA Nacional (@reformanacional) May 23, 2023