
– Wessały mnie mechanizmy wielkiej polityki od momentu, w którym znalazł się w niej mój ojciec – mówi Jakub Banaś, tłumacząc, dlaczego zdecydował się na start do Sejmu z list Konfederacji.
Jakub Banaś, syn prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Mariana Banasia, wystartuje w wyborach do Sejmu z drugiego miejsca na warszawskiej liście Konfederacji.
W rozmowie z dziennikarzem „Rzeczypospolitej”, Michałem Kolanką, Banaś mówi o powodach, dla których zdecydował się wejść do polityki.
– Są trzy główne powody. Wessały mnie mechanizmy wielkiej polityki od momentu, w którym znalazł się w niej mój ojciec. Symbolami tych mechanizmów jest upolitycznienie prokuratury i służb specjalnych. Wykorzystuje się je do realizacji własnych celów jak w PRL-u. Dobitnie pokazuje to sprawa syna pana Jarosława Gowina z posłem Brejzą, czy sprawa pani posłanki Magdaleny Filiks. Zetknęliśmy się z atakiem na rodzinę swoich przeciwników politycznych. To zmusiło mnie do startu – wyjaśnia polityk.
– Można teraz realnie przewrócić stolik i dokonać istotnego przełomu. Po to, żeby zmienić polską politykę i skończyć z jałowymi sporami, które są już dawno nieaktualne. Trzeba skończyć ze sztucznym i plemiennym podziałem PO-PiS. Konfederacja może poprowadzić Polskę do przełomu i zrekonstruować scenę polityczną. Kolejną kwestia jest wolność, która też jest dzisiaj zagrożona – stwierdził Banaś.
– Wejście w politykę konsultowałem z bliskimi – decyzja nie była łatwa. Wystawienie się na wszechobecny hejt nie jest łatwe dla polityka, a przede wszystkim dla jego rodziny. W tym sensie była to trudna decyzja, bo jej konsekwencje będzie ponosić rodzina. Z drugiej strony moja rodzina i tak już ponosi konsekwencje decyzji mojego ojca. Logiczną kontynuacją jest moje wejście do polityki, chociażby po to, żeby bronić rodziny – dodał.
Jakub Banaś reaguje także na oskarżenia o to, że chce zostać posłem jedynie przez wzgląd na immunitet poselski.
– Nie będę miał immunitetu – twierdzi. – Liczę się z tym, że temat mojego immunitetu będzie używany do tego, żeby na mnie naciskać. On może zostać prędzej czy później ze mnie ściągnięty – podsumował.