
W Estonii z udziałem jednostek NATO trwają największe w historii kraju manewry wojskowe. Zmobilizowano do nich aż 1% ludności nadbałtyckiej republiki.
W manewrach Siil 2018 (Jeż 2018 – tłum. red) bierze udział 15 tysięcy żołnierzy NATO i krajów nienależących do Sojuszu- z Estonii, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Polski, Łotwy, Danii, Litwy, Belgii, Kanady, Ukrainy, Finlandii, Szwecji i Gruzji
Oprócz tego, zmobilizowano też 13 tysięcy samych Estończyków z Ligi Obrony, Kobiecej Organizacji Obrony Kraju i pracowników służb ratunkowych. W kraju liczącym 1,3 miliona mieszkańców to aż 1% populacji.
Juri Ratas, premier Estonii mówi, że w ćwiczenia zaangażowany jest praktycznie cały naród.
– Manewry potwierdzają, że Estończycy są gotowi bronić swej ojczyzny – powiedział Ratas. Tak jak głosi hasło: „liczy się każdy kolec” – mówił nawiązując do nazwy manewrów – Jeż 2018.
– Niewiele jest narodów zdolnych zmobilizować na ćwiczenia 1% swej populacji. To dowód, że ludzie mieszkający w Estonii są zdeterminowani bronić się.
W manewrach ćwiczone jest odpieranie napaści fikcyjnego kraju Murinius. Do ataku dochodzi od strony Rosji i Białorusi. Obydwa kraje przysłały na manewry swych obserwatorów.
Amerykanie przywieźli na ćwiczenia swe śmigłowce szturmowe Black Hawk UH-60, podobnie Brytyjczycy Lynx Wildcat AH1. W manewrach uczestniczą francuskie Mirage 2000 i myśliwce z Polski SU-22 do zwalczania bombowców.
Kolejna część manewrów odbędzie się 8-12 maja.
Manewry są odpowiedzią na przeprowadzone w ubiegłym roku przez Rosję I Białoruś ćwiczenia Zachód, które zostały odebrane jako przygotowania do ewentualnej inwazji na republiki nadbałtyckie.
Zobacz też: Rosjanie przetestowali rakiety, którymi straszą Polskę z Kaliningradu [VIDEO]