
Nie milkną echa wczorajszej skandalicznej akcji policji w Katowicach, która, pod naporem skrajnych lewaków rozpędziła legalną demonstrację narodowców. Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński stwierdził wczoraj, że poszło o zakazane symbole. Problem polega na tym, że żadnych takich symboli demonstranci nie prezentowali.
Dziś o wyjaśnienie tej sprawy zaapelował Rafał Ziemkiewicz:
Panie ministrze @jbrudzinski proszę odpowiedzieć na pytanie, jakie symbole niesione przez narodowców w Katowicach uznaje Pan za faszystowskie – albo przeprosić za haniebne działanie policji. I najlepiej także za poparcie przez PiS lewicowego prezydenta miasta jako swego kandydata
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 7 maja 2018
Wcześniej tak minister Brudziński tłumaczył się z brutalnej policyjnej akcji skierowanej przeciwko narodowcom:
Panie Pośle gdyby Pan wpłynął na organizatorów narodowych demonstracji,aby skuteczniej eliminowali ze swoich szeregów idiotów eksponujących faszystowskie i nazistowskie symbole to @PolskaPolicja nie musiałaby interweniować.A Ruch Narodowy nie byłby kompromitowany w oczach Polaków https://t.co/AcE1YfR2HL
— Joachim Brudziński (@jbrudzinski) 6 maja 2018
Wygląda na to, że Brudziński nie miał jednak pojęcia o prawdziwym przebiegu demonstracji, bo żadnych nazistowskich symboli na niej nie było. Lokalny wojewoda i lokalna policja uległa po prostu naciskowi skrajnych lewaków. Oraz chęci zlikwidowania konkurencji na prawo od PiS.
Czytaj także: 9 zatrzymanych, 30 wniosków o ukaranie. Bilans manifestacji narodowców w Katowicach