
Armenia zaprzeczyła jakiemukolwiek udziałowi swoich wojsk w wymianie ognia i ostrzelaniu pozycji wojsk Azerbejdżanu w pobliżu granicy. Baku może wykorzystać śmierć swojego żołnierza tym razem już do bezpośredniego ataku na terytorium Armenii.
Azerski żołnierz został zabity w sobotę 30 września przez snajpera, który miał strzelać z pozycji zajmowanych przez ormiańskie siły zbrojne na granicy obu krajów. Poinformowało o tym Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu w komunikacie prasowym.
Ogłoszono, że do incydentu doszło po południu w rejonie Kelbajar (…) ,a strzały padły ze wsi Kut w Armenii. Zapowiedziano także, że „jednostki sił zbrojnych Azerbejdżanu podejmują działania odwetowe”.
Ministerstwo Obrony Armenii ogłosiło na Telegramie, że to „oświadczenie” nie jest zgodne z prawdą i „nie odpowiada rzeczywistości”. Po błyskawicznym zwycięstwie Baku w zeszłym tygodniu i kapitulacji ormiańskich separatystów z Górskiego Karabachu, miejscowe władze enklawy wydały dekret o historycznym rozwiązaniu 1 stycznia wszystkich instytucji tzw. Republiki Arzach.
W wyniku ofensywy wojskowej Azerów zginęło prawie 600 osób. Wojska azerskie mają sporą przewagę w sprzęcie i technice. W ostatnich latach dzięki pieniądzom z ropy, dofinansowano ich wyposażenie, zwłaszcza w drony. Ormianie są zacznie słabsi i w Baku powstaje pokusa ataku także na Armenię.