
Amerykański politolog, p. Andrzej A. Michta, na łamach „Wall Street Journal” uważa, że Polska powinna odgrywać rolę, którą w czasie zimnej wojny zajmowały Niemcy Zachodnie – i być filarem NATO w odstraszaniu Rosji.
Polska buduje silną armię, a USA powinny zwiększyć swoją stałą obecność militarną na wschodniej flance Sojuszu, szczególnie w Polsce. Agresja Rosji na Ukrainę i nierówna reakcja europejskich państw NATO na tę inwazję pokazują nowe realia strategiczne, na które muszą zareagować USA.
Zaznacza, że to państwa wschodniej flanki Sojuszu najaktywniej reagują na rosyjskie zagrożenie, podczas gdy odpowiedź Niemiec i Francji została udzielona „z wahaniem” i była „mniej imponująca”.
USA muszą dokonać trudnych wyborów dotyczących rozmieszczenia swoich wojsk w Europie; jeżeli Waszyngton na poważnie myśli o odstraszaniu Rosji, musi posiadać stałe instalacje w kluczowym państwie frontowym, czyli w Polsce, która jest w trakcie intensywnego rozbudowywania swoich sił zbrojnych – prowadzone są liczne zakupy zbrojeniowe, m.in. nowych czołgów, myśliwców, artylerii rakietowej; liczba regularnych żołnierzy ma się zwiększyć do 250 tys., a Obrony Terytorialnej – do 50 tys.
Podobnie postępują też inne państwa wschodniej flanki: Rumunia, Finlandia i kraje bałtyckie. Jako kontrast opisuje sytuację sił zbrojnych Niemiec, które wciąż nie przeznaczają na zbrojenia środków w zalecanej przez NATO wysokości 2% PKB, czy Wielkiej Brytanii, której armia jest redukowana do poziomu najmniejszego od czasów napoleońskich.
Tekst ukazał się w segmencie Postęp w Kraju w numerze 39-40 (2023) „Najwyższego Czasu!”, który można nabyć TUTAJ.