
Pogoda się popsuła, więc można skończyć rozwodzić się nad urojeniami tzw. aktywistów miejskich o tym, że po Warszawie można poruszać się pieszo czy rowerem. Czas na poważnie zająć się polityką mobilności – apeluje polityk Konfederacji z Warszawy Jacek Władysław Bartyzel. Proponuje zmiany w zakresie polityki mobilności, które można wdrożyć nie tylko na poziomie samorządowym, ale i centralnym, poprzez ustawy i rozporządzenia.
Kandydat Konfederacji w wyborach do Sejmu zaczął konferencję od omówienia problemu nadmiaru buspasów. Według Bartyzela, w Warszawie jest ich tak wiele, że generują coraz większe korki.
– Kierowcy stoją w korkach, a buspasy stoją puste. To się musi zmienić. Jako poseł złożę projekt ustawy ograniczającej możliwość wytyczania buspasów do miejsc, gdzie wedle rozkładów jazdy jeździ minimum 15 autobusów komunikacji zbiorowej na godzinę – zapowiedział Bartyzel.
Wiele problemów związanych z płynnością ruchu, ale i bezpieczeństwem, dotyczy przejść dla pieszych. Tam, gdzie ruch jest duży, zdaniem Bartyzela należy dążyć do rozwiązań bezkolizyjnych (kładki, przejścia podziemne).
– Tymczasem warszawski ratusza prowadzi zupełnie irracjonalnie odwrotną politykę: kładki są niszczone (przykład ul. Sobieskiego) a przejścia podziemne dublowane naziemnymi (okolice ronda Dmowskiego). To drastycznie pogarsza przepustowość jezdni, generuje korki i zagraża bezpieczeństwu pieszych! – zauważa Bartyzel.
W miejscach o małym ruchu natomiast należałoby jego zdaniem tworzyć tzw. „przejścia sugerowane” – gdzie pieszy mógłby przejść przez jezdnie, ale nie miałby pierwszeństwa.
Bartyzel odniósł się też do rozwiązania w zakresie sygnalizacji świetlnej. – Władze Stolicy bronią się rękami i nogami przed wprowadzeniem tzw. „sekundników”, odliczających czas do zmiany świateł z zielonego na czerwone i na odwrót. Tymczasem rozwiązanie takie znacząco poprawiłoby płynność ruchu – postuluje Bartyzel.