
„My Local Bobby” – prywatna organizacja policyjna dba o bezpieczeństwo Londyńczyków. Firma działa sprawniej i skuteczniej niż zatrudnieni przez państwo funkcjonariusze. W mieście, które staje się coraz bardziej niebezpiecznymi miejsce, pomysł byłych policjantów okazał się w strzałem w dziesiątkę.
Ciekawe informacje o prywatnej policji przedstawił na Facebooku Jakub Grygowski z londyńskiego oddziału partii Wolność.
W Partii Wolność uważamy, że państwo z jego prerogatywami powinno być ograniczone do minimum. W sytuacji idealnej najlepiej żeby zajmowało się wyłącznie zatrudnianiem niezbędnej administracji oraz obroną zewnętrzną poprzez wojsko i wewnętrzną przez sądownictwo i policję.
Jednak ostatni przykład w Wielkiej Brytanii każe zastanowić się czy i w tym prywatna instytucja nie przewyższa państwowej?
Otóż w związku z rosnącą przestępczością w Londynie i miernym zarządzaniem Scotland Yardu policjanci zaczęli odchodzić z pracy. Dwóch byłych policjantów założyło prywatną policję – My Local Bobby – do której dołączają kolejni byli policjanci.
ZOBACZ: Donald Trump ostro o sytuacji w Londynie! „Mówią, że jest tak źle, jak podczas wojny”
Są bardziej efektywni niż policja, rozwiązują przeróżne sprawy, przeważnie takie, których nie udało się rozwiązać londyńskiej policji.
W ostatnim czasie już zdołali postawić przed sądem ponad 400 przestępców.
Firma rozrasta się szybko, obecnie MLB działają w bogatszych dzielnicach Londynu za niewielką opłatą około £100 miesięcznie od rodziny. To może wydawać się dużo, jednak jest to cena zbliżona do tego co wydaje każda rodzina na policję obecnie mimo efektu skali.
Można? Można.
Kiedy wszystkie inne sposoby zawodzą, a pod przywództwem Sadiq Khan Londyn stał się miastem o większej przestępczości niż Nowy Jork, ludzie sami biorą sprawy w swoje ręce i… działa!
Autor: Jakub A. Grygowski, Wolność Londyn