
Mike Pompeo amerykański sekretarz stanu wrócił z wizyty w Korei Północnej. Do Stanów Zjednoczonych przyleciał z 3 uwolnionymi przez reżim obywatelami USA. To kolejny dyplomatyczny sukces administracji Trumpa
Pompeo poleciał do Korei, by uzgadniać dalsze szczegóły spotkania pomiędzy King Dzon Unem a prezydentem Trumpem. Data i miejsce są podobno już ustalone, nie podano ich jednak do publicznej wiadomości. Będzie to wyjątkowe wydarzenie, które ma zakończyć trwający od 70 lat stan wojny pomiędzy obydwiema Koreami i zapewnić bezpieczeństwo na Dalekim Wschodzie.
Trump był bardzo krytykowany za twarde stanowisko jakie przyjął wobec Korei Północnej. Zarzucano mu iż naraża bezpieczeństwo Korei Południowej, a jego postępowanie może doprowadzić do wybuchu wojny. Ostry kurs przyniósł jednak rezultaty. Korea Północna podjęła rozmowy i uwolniła przetrzymywanych u siebie Amerykanów. To był jeden z warunków kontynuowania dalszych negocjacji z udziałem Stanów Zjednoczonych.
Zobacz też: [TYLKO U NAS] Oskar Pietrewicz o koreańskim szczycie [WYWIAD]
Amerykanie, którzy wrócili z sekretarzem stanu mieli koreańskie korzenie. Tony Kim pracował jako wykładowca na Uniwersytecie Nauki i Technologii w Pjongjangu. Aresztowano go w kwietniu 2107 roku za „działania wykraczające poza jego zatrudnienie” Amerykanin m.in angażował się na rzecz jednego z sierocińców.
W maju 2017 zatrzymano też Kim Hak-songa, który również pracował na uniwersytecie.
Trzeciego – Kim Dona-chula trzymano od 2015 roku.
Dobre informacje z Korei pomogą Trumpowi w rozwiązaniu problemów z Iranem. Prezydent USA jest powszechnie na świecie krytykowany za zerwanie umowy z tym krajem. Demokraci zarzucają mu, iż niweczy dzieło Obamy i powoduje kolejną eskalację napięcia na Bliskim Wschodzie. Umowa z Iranem, którą zawarto pod egidą Rady bezpieczeństwa ONZ miała być wielkim sukcesem dyplomacji Obamy.
Postęp w rozmowach z Koreą i uwolnienie Amerykanów mogą teraz być dowodem na to, że Trump ma racje przyjmując twardą postawę wobec reżimów, i że nie powinien oglądać się na wystraszonych europejskich dyplomatów i Demokratów, którzy przez lata prowadzili politykę spolegliwości wobec Teheranu.
Zobacz też: Śmieszny Donald Tusk straszy Trumpa. Chodzi o zerwanie umowy z Iranem