
W wyniku tragedii w kopalni Zofiówka śmierć poniosło pięciu górników. Akcją poszukiwawczą żył kraj, było to więc zdarzenie bardzo medialne. Teraz o podjęciu decyzji w tej sprawie poinformował Mateusz Morawiecki.
W wyniku tąpnięcia w Zofiówce na wieczną szychtę odeszło 5. górników. Łączymy się w bólu z rodzinami ofiar i ich bliskimi. Nic nie zastąpi im straty najbliższych. Podjąłem dziś decyzję o przyznaniu rent specjalnych dla rodzin zmarłych górników. Niech spoczywają w pokoju – napisał na Twitterze Mateusz Morawiecki.
W wyniku tąpnięcia w Zofiówce na wieczną szychtę odeszło 5. górników. Łączymy się w bólu z rodzinami ofiar i ich bliskimi. Nic nie zastąpi im straty najbliższych. Podjąłem dziś decyzję o przyznaniu rent specjalnych dla rodzin zmarłych górników. Niech spoczywają w pokoju.
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) May 16, 2018
Jest w polskiej tradycji politycznej kilka zwyczajowych zagrań „pod publikę”, których żaden rząd do tej pory nie odważył się zmienić i prawdopodobnie długo się nie odważy. Jedną z takich tradycji jest pojawianie się polityków tam, gdzie wydarzyła się jakaś medialna tragedia.
W ten sposób politycy od lat jeżdżą na miejsca powodzi, katastrof budowlanych, wichur etc. Po co tam jeżdżą ciężko powiedzieć, bo jeszcze nikt nie zauważył, żeby tam pracowali. Drugą taką tradycją jest przyznawanie rent specjalnych.
Czytaj także: Socjaliści z rządu znów atakują. Chcą odegrać się za ostatnią porażkę z wolnym rynkiem
Tu także konieczne są dwa warunki, czyli medialność zdarzenia i najlepiej jego duża skala (choć zdarzały się i renty dla pojedynczych osób jak np. żony. ś.p. Łukasza Urbana, który zginął w zamachu terrorystycznym). To też ciekawy przypadek.
Teoretycznie ktoś mógłby przyznanie takiej renty argumentować faktem, że zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom jest zadaniem państwa i skoro się z niego nie wywiązało, to taka reakcja była na miejscu. Tylko, czy wobec tego rząd przyznaje renty wszystkim takim ofiarom, czy tylko w medialnych przypadkach?
Sprawa ma też drugi aspekt – czyli kolektywistyczne myślenie. Dlatego często różnej maści kolektywiści (socjaliści, faszyści i inni) obchodzą kolejną rocznicę jakiejś tragedii, w której zginęły dziesiątki, a najlepiej setki albo tysiące osób.
Normalny człowiek nie widzi tragedii, przez to, że zginęło akurat 5 górników albo 16 robotników (jak wczoraj w katastrofie budowlanej w Indiach). Normalny widzi tragedię pięciu rodzin, które straciły bliską osobę. I nie zależnie od tego, czy zginąłby jeden górnik czy dziesięciu, byłaby to tragedia.
Słuszną uwagę poczynił Twitterowicz „Arthur”:
Czy jeśli ja zgine w wypadku podczas pracy bo jestem kierowca to państwo będzie płacić mojej rodzinie rentę do końca zycia? Skoro tak to ja likwiduje prywatne ubezpieczenie i czekam na państwa rentę panie @MorawieckiM
— asterix (@max_deuka) May 16, 2018
Jak rozumiem teraz będzie Pan przyznawał renty specjalne rodzinom wszystkich tragicznie zmarłych w wypadkach w pracy? Czy tylko rodzinom górników?
— Alfons van Worden (@a_van_worden) May 16, 2018
Warto przeczytać: Bezrozumny socjalizm w wydaniu PiS. Już nie tylko 500 plus i wyprawka plus. Przyszykowali kolejny głupi pomysł