Koniec z jedzeniem w galeriach handlowych. Wszystko przez zakaz handlu

Galeria handlowa
Galeria handlowa, zdj. ilustracyjne/foto: pixabay
REKLAMA

Gastronomia największe obroty miała w weekendy. To były najlepsze dni, kiedy najemcy mocno odbijali się. Teraz sytuacja jest dość trudna. Część sieci wstrzymała ekspansję. Nie wiedzą, co dalej się będzie działo – przyznał specjalista ds. ekspansji sieci handlowych Andrzej Lorek. Przez niedzielny zakaz handlu właściciele lokali gastronomicznych i kawiarni mogą pójść z torbami.

Lorek za przykład podał sytuację jednego ze swoich klientów: Prowadzi kilka punktów gastronomicznych w centrach handlowych. W weekendy miał zawsze największe obroty. W niedzielę w granicach 6-7 tys. zł. Teraz w niedziele z zakazem handlu otwarty jest food court w centrum, ale ma wtedy ok. 600-700 zł obrotu.

REKLAMA

Po wprowadzeniu zakazu handlu mam obroty niższe o 30 proc. – stwierdził Fahran Aziz właścicieli sieci Donber Kebab. Galerie nie godzą się na obniżenie czynszu, a dochody właścicieli dramatycznie spadają. Sytuacja staje się coraz gorsza. Kiedy podpisywaliśmy umowy, to zupełnie nie braliśmy pod uwagę, że te dni będą wolne. Galerie w ogóle nie reagują na to teraz – oświadczył Aziz.

Aktualnie, dochody właścicieli restauracji i kawiarni są uszczuplane przez utarg z dwóch, maksymalnie trzech niedziel w miesiącu. Problem w tym, że do 2020 r. zakaz obejmie wszystkie niedziele. Będzie to bardzo poważny cios finansowy. Dla wielu przedsiębiorców może wręcz oznaczać zakończenie działalności.

Zakaz handlu w niedzielę powoduje straty również ze względu na fakt, że wielu Polaków zwyczajnie rezygnuje z wyprawy do galerii handlowej. W ten sposób liczba klientów spada jeszcze bardziej.

Regulacja rynku i życia obywateli staje się coraz bardziej szkodliwa. PiS nie zamierza jednak wycofywać się z beznadziejnej ustawy. Co gorsza, możliwe, że będzie chciał ją rozszerzyć. Takie rozwiązanie z pewnością ucieszyłoby związkowców. Tylko co ze wszystkimi konsumentami?

Źródło: money.pl/nczas.com

REKLAMA