
Katastrofa demograficzna, która musi nastąpić w Polsce, zbliża się wielkimi krokami. Polacy, mimo tego co wmawia nam PiS, po wprowadzeniu „500 plus” nie decydują się chętniej na posiadanie dzieci. To prędko się nie zmieni, bo brakuje osób w wieku rozrodczym.
Program „500 plus” nie przyczyni się do odwrócenia katastrofalnej tendencji demograficznej, do czego zresztą przyznali się sami pomysłodawcy, pisząc w uzasadnieniu ustawy o wzroście dzietności z 1,3 do 1,4. Do zmiany potrzebna jest natomiast dzietność przynajmniej na poziomie 2,1.
Główny Urząd Statystyczny opublikował informacje o sytuacji demograficznej Polski w 2017 roku, a także prognozę dotyczącą sytuacji za 22 lata. W 2040 roku populacja naszego kraju ma zmniejszyć się aż o 2,8 miliona osób.
Za dwie dekady ma dojść do kulminacji dwóch niekorzystnych zjawisk. Po pierwsze osoby z wyżu lat 50. XX wieku będą osiągały wiek 80-90 lat, którego część nie dożyje. Oprócz większej liczby zgonów, będziemy mieli także więcej osób w wieku emerytalnym – przechodzić na niego będą osoby z wyżu lat 80.
W 2040 roku mediana wieku Polaka ma wynieść 50 lat, a więc co drugi Polak będzie miał 50 lat i więcej. Obecnie mediana to 40 lat, widać więc znaczny wzrost w ciągu zaledwie 20 lat. W tym czasie liczba dzieci urodzonych w ciągu jednego roku ma wynieść około 240 tysięcy, w poprzednim roku było to ponad 400 tysięcy.
Katastrofa demograficzna dotknie najbardziej województwa opolskie, lubelskie, łódzkie i śląskie. Na drugim końcu takiego zestawienia znajdują się województwa mazowieckie, pomorskie i małopolskie, które będą przyciągać nowych mieszkańców.
Jeżeli nic się nie zmieni w systemie emerytalnym czyli ZUSowskiej piramidzie finansowej, to jedna osoba pracująca będzie musiała utrzymać jednego emeryta. A to oznacza gigantyczne składki na ZUS. Możemy się spodziewać jedynie kolejnej fali emigracji z Polski i olbrzymiej zapaści finansów publicznych. To już praktycznie nieuniknione.