
Szwedzki rząd ma „gorącą linię” z Facebookiem, by na miesiąc przed wyborami móc usuwać niewygodne dla siebie treści.
O istnieniu porozumienia pomiędzy szwedzką władzą a portalem społecznościowym powiedział w program „Studio 1” stacji radiowej Radio P1 minister infrastruktury Peter Eriksson. Według niego wybory w Szwecji, które mają się odbyć za miesiąc „są zagrożone”.
Minister powiedział, iż Facebook „dotrzymuje słowa i współpracuje z rządem”, by ten mógł reagować na „budzące wątpliwości kampanie i nieracjonalne treści”.
Owo reagowanie polega w gruncie rzeczy na usuwaniu wpisów. Rząd ma bezpośrednią „gorącą linię” pomagającą komunikować się z Facebookiem i wskazywać na treści, które mus się nie podobają.
Okazuje się, że dostęp do tego kanału komunikacyjnego mają też działacze rządzącej Partii Socjaldemokratycznej. Gorąca linia pozwala partyjnym działaczom i rządowym urzędnikom wskazywać na treści, które im się nie podobają i uzyskiwać reakcję Facebooka. Szwedzki rząd prowadzi w tej sprawie z innymi firmami internetowymi jak Google.
Lewacki rząd Szwecji jest w panice, bo w sondażach wyborczych prowadzi antyunijna i antyimigrancka Partia Szwedzkich Demokratów. Socjalistom udało się już doprowadzić do usunięcia z YouTube filmu pokazującego ich współpracę z nazistami niemieckimi i wzajemne inspirowanie się. Po wielkich protestach film wrócił na platformę.
Nad cenzurą w mediach społecznościowych pracuje też rząd francuski, który chce ją wprowadzić przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Cenzorskie przepisy ukryte są po hasłem „walki z mową nienawiści”. Obowiązują one już we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii.