Nowy podatek dla elektrowni, ciepłowni i elektrociepłowni. Wszystko dla lepszej ochrony środowiska!

REKLAMA

Ministerstwo Środowiska oprócz walki ze zmianami klimatycznymi postanowiło zasadzić się na kolejnego wroga. Specjalnym podatkiem zostaną obłożone elektrownie, ciepłownie i elektrociepłownie, które emitują dwutlenek siarki (SO2) i tlenki azotu (NO2). Te substancje mogą oczywiście mieć szkodliwy wpływ na środowisko i powodować np. zakwaszanie gleb, korozje budowli itp. Jednak projekt ustawy (przyjęty przez Radę Ministrów), który „tworzy system bilansowania i rozliczania wielkości emisji” to – podobnie jak osławiona walka z globalnym ociepleniem – skok na kasę. Dlaczego? Nawet w depeszy resortu zarządzanego przez Andrzeja Kraszewskiego zaznaczono, że nowe przepisy mają jedynie charakter „wspomagający” dla już obowiązujących regulacji zawartych w Prawie ochrony środowiska.

Jak (w skrócie) system będzie wyglądał w praktyce? Po wejściu w życie ustawy „Rada Ministrów w drodze rozporządzenia określi roczne krajowe pułapy emisji”. Operatorzy instalacji (ok. 100 dużych przedsiębiorstw) będą nabywać pozwolenia i „określać we własnym zakresie roczne limity emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu dla poszczególnych, podległych sobie zakładu”. Pomoże i w tym specjalna instytucja (Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami KOBiZE) „opracowująca „roczne pułapowe wskaźniki emisji”. KOBIZE będzie się opierać na „krajowych rocznych pułapach emisji określonych w rozporządzeniu Rady Ministrów oraz krajowym bilansie produkcji energii elektrycznej i ciepła, sporządzonego na podstawie raportów rocznych przekazywanych przez operatorów w formie elektronicznej” (elektocznie = nowocześnie) Oprócz tego urzędnicy z KOBIZE „będą prowadzić m.in. rejestr uprawnień do emisji dwutlenku siarki i tlenków azotu, dostarczać danych o rocznej produkcji energii elektrycznej brutto i produkcji energii cieplnej netto, obliczać bieżące wskaźniki emisji, weryfikować obliczone przez operatorów limity emisji i wprowadzał odpowiadające im uprawnienia do emisji” a także „monitorować system i prowadzić stronę internetową na ten temat”. Słowem MASA ROBOTY więc i urzędnicze pensje nie będą liche.

REKLAMA

Ile będzie wynosiła opłata za pozwolenie na emisje na razie nie wiadomo. Wiadomo za to, że pracy nie zabraknie dla sztabu urzędników a zakłady modernizujące swoje kotły (na bardziej ekologiczne aby uniknąć daniny) lub płacące dodatkowy haracz będą miały pretekst do podwyżki cen prądu, ogrzewania itd.

REKLAMA