
Ciągle nie wiadomo co z fatalnym pomysłem PiS-u, który miał wejść w życie w 2019 roku. Chodzi o zniesienie górnego limitu składek na ZUS. Pracodawcy apelują do władz, by utrzymać obecne rozwiązania, ale rząd nawet im nie odpowiada. Ciągle więc nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłym roku.
„Postulujemy utrzymanie górnego limitu podstawy składek na ZUS przynajmniej do 2020 roku” – pod takim apelem podpisały się największe organizacje zrzeszające pracodawców.
Jak przypomina portal money.pl w 2017 roku PiS zdecydował, że każdy, kto zarabia ponad 10 tys. zł miesięcznie, będzie od 2019 r. płacił składki ZUS przez cały rok. Dziś takie osoby przestają płacić po przekroczeniu określonego pułapu zarobków, który wynosi około 120 tys. zł brutto.
Prezydent ustawy nie podpisał, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał miał się zająć sprawą 10 lipca, ale tak się nie stało. Nie wiadomo też, kiedy to zrobi. Pracodawcy uważają, że w tej sytuacji jedyne rozwiązanie to zostawić limity takie, jakie są obecnie.
W rozmowie z money.pl Robert Lisicki, ekspert z Lewiatana, prognozuje, że do ZUS-u przez zniesienie limitów mogłoby trafiać rocznie nawet 5 mld zł więcej. Według ekspert skandalem jest to, że w połowie roku przedsiębiorcy nadal nie wiedzą, jakie składki będą płacić za swoich najlepiej zarabiających pracowników w 2019 r.
„Mamy połowę roku, firmy kończą prace nad budżetami na 2019. A nie wiedzą nawet, ile będą musiały płacić na ZUS. To wprowadza przedsiębiorców w stan niepewności. A zniesienie limitu podstawy składek może oznaczać dla firm milionowe koszty” – mówi portalowi money.pl Robert Lisicki.
Źródło: money.pl