
Rząd Prawa i Sprawiedliwości szykuje sprytny manewr przy okazji podnoszenia płacy minimalnej choć nic nie jest jeszcze potwierdzone. „11 września Rada Ministrów rozstrzygnie ostateczną wysokość minimalnego wynagrodzenia” – zapowiedziała we wtorek w Krynicy minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
„Na posiedzeniu 11 września, to będzie ostateczny termin, Rada Ministrów rozstrzygnie ostateczną wysokość minimalnego wynagrodzenia i stawki godzinowej. Znamy propozycję związków zawodowych, pracodawców i naszą wcześniejszą, która wynosi 2220 zł” – powiedziała minister Rafalska.
Propozycja pracodawców w tym przypadku 2200 złotych. Oczywiście samo podniesienie płacy minimalnej to już pierwszy manewr, za który zapłacą podatnicy. Przykładowo podniesienie płacy minimalnej z 2100 złotych do 2250 złotych brutto oznacza:
– wzrost wynagrodzenia netto o 103 złotych ;
– wzrost wpływów do budżetu o 77 złotych.
Myśl krytycznie – argumentuj logicznie‼️
Rząd @pisorgpl nikomu nic nie daje, żaden rząd nikomu nic nie daje, bo nie ma. Rząd może jedynie zabrać w postaci podatków i innych danin pic.twitter.com/23yP8W0Kvf— Arek Pisarski #FBPE (@arekpisarski) September 4, 2018
W przypadku podniesienia płacy minimalnej nie do 2200 złotych, ale do 2220 złotych rząd ma jeszcze jeden interes. Jak podaje p. Arek Pisarski na Twitterze, taki wzrost sprawi, że żaden pracujący samotny rodzic nie będzie pobierał 500 plus, bo przekroczy dochód co najmniej o 7 złotych.
Z jednej strony rząd będzie się chwalił podniesieniem płacy minimalnej, co w żadnym wypadku nie jest korzystne dla podatników, a z drugiej sporo zaoszczędzi na wypłatach ze sztandarowego programu „500 plus”.
Premier @MorawieckiM zapowiada przyszłoroczny wzrost najniższej krajowej nie tak jak chcą pracodawcy do 2 200,00, a do 2 220,00.
Niby szczegół, ale jakże istotny. Przy 2 220,00 już żaden rodzić samotnie wychowujący dziecko nie dostanie 500+, przekroczą dochód o 7 złotych.— Arek Pisarski #FBPE (@arekpisarski) September 3, 2018