
Ta wypowiedź będzie chyba symbolem samozaorania w trakcie tej kampanii samorządowej! Kandydatka PO do Rady Miasta w Gdańsku podczas prezentowania swojej kandydatury nie miała pojęcia, czym właściwie się chciała zająć i uciekła.
Zauważono już dawno, że opozycja fatalna nie ma na co dzień nic do powiedzenia, poza „straszeniem PiS-em” i krzyczeniem „konstytucja”. Nikt chyba nie sądził, że aż tak bardzo mogą nie ogarniać rzeczywistości i nie mieć zupełnie nic do powiedzenia, jak kandydatka PO w Gdańsku.
– Dzień dobry państwu, nazywam się Dorota Topolewska. W przypadku wyboru do Rady Miasta chciałabym zająć się kwestiami… yyy… – mówiła kandydatka PO. Po zatrzymaniu się odwróciła się do swoich sztabowców. Ktoś podpowiedział, że chodzi o turystykę. – Turys… nie, przepraszam – powiedziała i uciekła.
– Tak właśnie się kończy harcowanie PO kiedy z programu „ANTY-PIS! PiS to ZŁO!” trzeba przejść do konkretów – napisał Dariusz Matecki.
To jest ZŁOTO 😂 Mocny #RT‼️
Kandydatka @Platforma_org do rady miasta w #Gdańsk prezentuje swój program wyborczy 😂 Pani Dorota Topolewska, silna drużyna @WalesaMEP.Tak właśnie się kończy harcowanie PO kiedy z programu "ANTY-PIS! PiS to ZŁO!" trzeba przejść do konkretów. pic.twitter.com/uFmu59kLTb
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) September 5, 2018