
Eurosocjaliści wygrali bitwę, ale jeszcze nie wojnę. Dzisiejsza zgoda na eurodyrektywę nie jest jeszcze jej wprowadzeniem ani przyjęciem. I mimo wszystko ostateczne zwycięstwo eurokratów jest jeszcze daleko.
– Tym razem porażka. Ale to nie koniec, w następnym głosowaniu wygramy i odrzucimy całą dyrektywę – informuje profil StopACTA2 na Facebooku.
– Europosłowie przegłosowali poprawki dotyczące tzw. „podatku od linków” i nakazujące wprowadzenie algorytmów cenzurujących treści pod kątem łamania praw autorskich. Ta druga zmiana dotyczyć jednak będzie jedynie większych serwisów. Instytucje europejskie będą teraz negocjowały z krajami członkowskimi sposób wprowadzenia przepisów w poszczególnych krajach. Przepisy trafią ponownie do Parlamentu Europejskiego, gdzie głosowany będzie ostateczny kształt dyrektywy podczas jednego z przyszłorocznych posiedzeń PE – pisze Jacek Tomczyk na chip.pl.
Przed nami więc jeszcze kolejne etapy procedury legislacyjnej, gdzie bardzo dużo do powiedzenia będą miały rządy poszczególnych państw… i opinia publiczna.
W przypadku dużych protestów i wyraźnego, konsekwentnego niezadowolenia społecznego, rząd może nie przygotować przepisów dla swojego kraju. Bez nich ciężko będzie prowadzić rozmowy nad ostatecznym kształtem dyrektywy, która ma mieć miejsce dopiero w przyszłym roku.
Istnieje więc realna szansa na to, że dyrektywa upadnie całkowicie. Tak więc nie wszystko stracone – trzeba uświadamiać posłów, że Polacy nie chcą ACTA 2.0. A jeśli nie będą chcieli po dobroci – należy przypomnieć im „atrakcje”, jakie społeczeństwo zgotowało wówczas rządowi PO. Jeśli rządzący chcą podobnych atrakcji – z pewnością można będzie je im zapewnić.
Źródła: facebook.com/chip.pl