Michalkiewicz masakruje eurokołchoz, jawnych komunistów w UE, USA i Kanadzie oraz państwową edukację. „Jak wygrają to wprowadzą nam komunizm” [VIDEO]

Stanisław Michalkiewicz/Fot. YouTube
Stanisław Michalkiewicz/Fot. YouTube
REKLAMA

Stanisław Michalkiewicz w rozmowie z Rafałem Otoką-Frąckiewiczem w programie „W podwójnym Nelsonie” stwierdza, że Unia Europejska nie jest quasi-państwem, lecz faktycznym państwem, które nie ma jedynie armii. Jeszcze. Oprócz tego wyjawił strategię współczesnych komunistów, którą chcą zaprowadzić rewolucję na całym świecie.

Prowadzący rozmowę Rafał Otoka-Frąckiewicz zapytał, czy UE może przejść z quasi-państwa w „duży przymusowy gułag”?

REKLAMA

Dlaczego quasi? UE ma wszelkie znamiona państwa. Ma terytorium, o czym się każdy może w Terespolu przekonać, że to są zewnętrzne granice. Ma ludność, bo wszyscy jesteśmy obywatelami UE. Ma rozmaite władze, ma bank centralny, własną walutę, policję, prokuraturę… więc ma wszelkie cechy państwa – skontrował Stanisław Michalkiewicz.

Na przypomnienie prowadzącego, że „nie ma armii” Michalkiewicz odpowiedział, że „jeszcze nie ma”. – Ale podnoszą się głosy, żeby pojawiły się europejskie siły zbrojne niezależne od NATO – powiedział.

Wracając do właściwego pytania odpowiada, że w UE, USA i Kanadzie „działają partie socjaldemokratyczne i partie komunistyczne”. – Skoro działają legalnie, to być może kiedyś wygrają. A jak wygrają to co wprowadzą? No komunizm. W ogóle to zarówno w Europie jak i w USA czy Kanadzie odbywa się rewolucja komunistyczna i ona jest w pełnym natarciu. Tylko nie wszyscy ludzie sobie zdają z tego sprawę, ponieważ jest ona prowadzona według innej strategii, niż ta, którą my znamy – powiedział Michalkiewicz.

My znamy strategię bolszewicką, która składała się z trzech elementów: Gwałtownej zmiany stosunków własnościowych, czyli likwidacji własności prywatnej, masowego terroru i masowego duraczenia. Od końca lat 60. ubiegłego wieku zaczęto odstępować od tej strategii, bo ona się okazała na dłuższą metę nieefektywna, chociaż przyniosła przerażające rezultaty. Przechodzono ku strategii zaproponowanej jeszcze w latach 20. XX wieku przez włoskiego komunistę Antoniego Gramsciego. Na pierwszy plan wysuwa się w niej masowe duraczenie. Bo Gramchi uznał, że głównym polem bitwy rewolucyjnej powinna być sfera ludzkiej świadomości, czyli sfera kultury. I to masowe duraczenie odbywa się i w Stanach i w Kanadzie pod egidą premiera Trudeau i w Europie przy pomocy piekielnej triady: Państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego – wyjaśnił.

Zwrócił na przykładzie własnej rodziny, jak państwowa edukacja utrudnia życie. – Na podstawie doświadczeń ze swoimi dziećmi […] starsza córka miała trudności w szkole w gimnazjum i liceum z języka polskiego. W końcu zażądałem, żeby pokazała mi te wypracowania, które pisze. I były poprawne. I mówię „co jest, dlaczego? Czy tępa jesteś czy co to jest?” A ona mówi, że „nie, tylko nie stosuję klucza”. A ja się pytam jakiego klucza? Okazało się, że są to zbitki pojęciowe, które wbijają uczniom do głowy […] Jak dziecko sobie przyswoi od przedszkola czy pierwszej klasy takie zbitki, to potem myśli w ten sposób. I to jest szalenie niebezpieczne – ocenia publicysta.

Podkreślił jeszcze raz, że „strategia się zmieniła, ale cel jest taki sam”. – Jest nim wychowanie człowieka sowieckiego, czyli takiego, który wyrzekł się wolnej woli, samodzielnego myślenia, myśli zadanymi mu mantrami – stwierdził Michalkiewicz.

Publicysta zauważa też, że w razie czego „narzędzia terroru są stworzone, tylko nie są używane”. – Z dwóch powodów. Masowe duraczenie przynosi świetne rezultaty, a po drugie Machiavelli pisał, że „okrucieństwo i terror należy stosować rozsądnie i tylko w miarę potrzeby”, żeby nie płoszyć potencjalnych ofiar. […] Terror ma jedną zaletę: Człowiek terroryzowany wie, że jest terroryzowany i myśli cały czas po swojemu, czeka, aż to zelżeje i ustanie. Ale myśli po swojemu. Natomiast człowiek zoperowany w ten sposób nie wie, że został zoperowany i na nic nie czeka – zauważył.

Stanisław Michalkiewicz zapytany został także o kwestię węgierską. Otoka-Frąckiewicz zauważył, że o ile początkowo Orban wychwalał Polskę, tak teraz raczej jawi się jako samodzielny gracz i sam wyrasta na lidera.

Tak, on jest elastyczny, wykazuje elastyczność w znacznie większym stopniu od naszych umiłowanych przywódców. Nasi umiłowani przywódcy niestety zachowują się bardzo schematycznie. Albo się trzymają nogawek naszej Złotej Pani [Angeli Merkel], jak w przypadku PO albo się trzymają nogawek prezydenta Trumpa, który prowadzi nas tam, gdzie on idzie. Bo to on kieruje a nie trzymający się. Albo się trzymają nogawek Putina. Jeszcze bardziej elastycznym politykiem jest turecki prezydent Erdogan – ocenił.

źródło: YouTube

REKLAMA