Syn zabitego w wypadku Słowaka zabrał głos w sprawie Polaków winnych śmierci ojca

Marcin L. odprowadzony do aresztu. Rozbite Ferrari. Źródło: PAP
Marcin L. odprowadzony do aresztu. Rozbite Ferrari. Źródło: PAP
REKLAMA

Michał Onczo znajdował się na tylnym siedzeniu, gdy w samochód, którym jechał z rodziną uderzył rozpędzony samochód Polaka biorącego udział w nielegalnym wyścigu z kolegami.

Chłopak był świadkiem śmierci swojego 57 letniego ojca. Jego matka nadal znajduje się w ciężkim stanie w szpitalu. Nie jest pewne czy kobieta będzie jeszcze w pełni sprawna. Teraz 21 latek zabiera głos w sprawie winnych tragicznych wydarzeń godząc się na rozmowę z TVN24.

REKLAMA

Pracowałem w Niemczech, gdzie spotkałem bardzo wielu normalnych ludzi z Polski. Nie spotkałem tam złego Polaka – mówi. Jednak mianem 'złych’ określa mężczyzn odpowiedzialnych za śmierć taty.

Tylko ci młodzi i starszy, co się ścigali. Przekroczyli linię ciągłą. Nie znali drogi. Jechali we trójkę ze sobą i się ścigali. To było po prostu głupie – skwitował.

Michał uważa, że najodpowiedniejszą karą dla mężczyzn będzie nie więzienie, lecz praca w szpitalu, gdzie widzieliby na własne oczy krzywdę ofiar wypadków drogowych oraz ich rodzin. Uważa także, iż do ich obowiązków powinien należeć czynny udział w pomaganiu ofiarom wypadków w rehabilitacji i trudnym, a czasem niemożliwym, powrocie do zdrowia.

REKLAMA