
Mężczyzna wezwał policję, ponieważ ktoś rozbił mu w aucie reflektor. Zapomniał jednak, że jest poszukiwany listem gończym i przez to wpadł. Od lipca powinien być w więzieniu.
Do kuriozalnego zdarzenia doszło na warszawskim Mokotowie. Po godzinie 18 funkcjonariusze policji odebrali zgłoszenie o stłuczonej lampie w samochodzie zaparkowanym przy ul. Odolańskiej. 37-letni mężczyzna poprosił policjantów o odnalezienie sprawcy. Po spisaniu danych pojawił się alert o poszukiwaniu mężczyzny listem gończym.
– Zapomniał, że kilka miesięcy wcześniej zapadł wobec niego wyrok skazujący za przywłaszczenia mienia i dawno powinien być w zakładzie karnym – powiedział Robert Koniuszy, asp. szt. z komendy na Mokotowie.
Nakaz wystawił Sąd Rejonowy Warszawy Mokotów w lipcu. Adrian L., który poprzez swoje zawiadomienie wpadł przyznał, że „faktycznie zapomniał” o wyroku na siebie. Mimo to policjanci spisali protokół w sprawie uszkodzenia pojazdu i dopiero po tym przewieźli poszukiwanego do aresztu na Służewcu. Spędzi tam kolejne cztery miesiące.
Źródło: wp.pl