
Już jutro odbędzie się decydująca rozmowa policjantów z szefem MSWiA Joachimem Brudzińskim. Policja grozi, że w razie niespełnienia jej żądań funkcjonariusze wezmą masowo zwolnienie L4 na 1 i 11 listopada.
Policja domaga się podwyżek o 650 zł w przyszłym roku i o 500 zł w 2020. Żąda także odmrożenia uposażeń po dziewięciu latach waloryzacji, 100 proc. odpłatności za nadgodziny, pełnopłatnych zwolnień lekarskich za 30 dni w roku oraz przywrócenia dawnego rozwiązania emerytalnego.
Aktualnie nowo przyjęty policjant dostaje trochę ponad 2 tys. zł netto wypłaty. 3,5 tys. zł otrzymują dzielnicowi oraz kontrolerzy ruchu drogowego.
Policja od lipca nie wystawia mandatów za drobne przewinienia w ramach protestu. Wpływy do budżetu z tego tytułu były niższe o 36 mln zł.
Szef MSWiA zgadza się obecnie tylko na jeden postulat dla nie wszystkich policjantów. Proponuje od lipca przyszłego roku płatne nadgodziny oraz pełnopłatne chorobowe. Miałoby to jednak dotyczyć tylko policjantów patrolujących ulice oraz biorących udział w operacjach antyterrorystycznych. Funkcjonariusze jednak nie zgadzają się na takie warunki.
Jutro w siedzibie MSWiA ma odbyć się spotkanie Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych z ministrem Joachimem Brudzińskim. Jeśli rozmowy nie przyniosą porozumienia – a na razie na to się nie zanosi – funkcjonariusze będą brali masowo zwolnienie chorobowe. Z uchwały zarządu głównego NSZZ Policjantów wynika, że możliwe jest „wystąpienie z informacją do policjantów, którzy od dłuższego czasu zmagają się z negatywnymi skutkami przeciążenia obowiązkami służbowymi, o rozważenie możliwości skorzystania z porad lekarzy specjalistów, a w konsekwencji z ewentualnego zwolnienia lekarskiego”.
Źródło: money.pl