
I jak tu ma być normalnie, skoro w naszym kraju prawica parlamentarna popiera konwencje genderowskie i wprowadza nowe podatki, natomiast zdeklarowana lewica wygłasza konserwatywne postulaty, a dawniej rząd SLD podatki obniżał? Monika Jaruzelska przyznała, że jest przeciwna wprowadzaniu tęczowego piątku do szkół i odcina się od haseł „aborcji na życzenie”. Uważa ponadto, że w szkołach powinna być religia.
– Jeszcze gdyby ktoś mi rok temu powiedział, że ja w jakikolwiek sposób wejdę do polityki, to byłabym mocno zdziwiona, zaskoczona, i w tej chwili wydaje mi się to czymś dość abstrakcyjnym. Weszłam do Rady Miasta i na tym chcę się skupiać, a nie śnić jakimś snem o potędze – powiedziała w rozmowiez RMF FM Monika Jaruzelska.
Odnosząc się do słów Leszka Millera, który powiedział, że powinna startować w wyborach prezydenckich w 2020 roku stwierdziła, że „nie można niczego wykluczyć”.
Opowiedziała także, jak to jest być „konserwatywną twarzą lewicy”. – Wszystko zaczęło się od tego, że powiedziałam, że jestem za liberalizacją ustawy aborcyjnej, ale nie podoba mi się hasło „aborcja na życzenie” – powiedziała Jaruzelska.
Oprócz tego uważa, że w szkole powinna być nauczana religia. – Wiem, jaka trudna jest logistyka, to dlaczego religia nie może odbywać się w szkole jako przedmiot dodatkowy. Moje lewicowe myślenie polega na tym, żeby pomóc rodzicom – stwierdziła.
Jeśli chodzi o tęczowy piątek, Jaruzelska uważa, że powinno mówić się o różnych orientacjach seksualnych, jednak robienie fiesty z intymnych spraw jest nie na miejscu i budzi jej zdaniem odwrotny skutek od zamierzonego. – Nie dość, że konserwatystka, to homofob – skwitowała żartobliwie.
Źródło: wp.pl